Anna Czartoszewska

Słodkie dzieciństwo

Kiedy lipa kochała się w lecie, ojciec wybierał miód.
W obejściu pachniało dymem z podkurzacza,
świeżo przyniesionymi drewnianymi ramkami i drogocennym propolisem.
Dzieciaczyska nie mogły wychodzić na dwór, żeby nie popuchły.
Miodarka kolebotała, kręciła dary łąk, owoc pracy maleńkich odnóży.
Pszczoły bzyczały,
a mama cedziła płynne szczęście i zamykała zdrowie w słojach.
Nie oglądaliśmy „Kubusia Puchatka”,
nie baliśmy się, że utyjemy.
Braliśmy słomki i wysysaliśmy słońce z plastrów,
albo stawialiśmy żółte esy-floresy na grubej kromce dziurawego chleba.
Ojcowskie złoto sklejało kosmyki włosów, opadające nam na twarz.
Oblizywaliśmy lepkie, słodkie palce.
Kiedy ojciec przykrywał ul, nie zdejmował jeszcze kapelusza,
przez woalkę troskliwie rozmawiał ze swoimi dziećmi.
Obserwował jak biegają, rozkładają bezradne skrzydełka.
Nasłuchiwał, rozmyślał, planował.

Miał kilka rodzin, o które musiał dbać.
My musieliśmy poczekać.

Józefa Drozdowska

Do mamy kochającej trzmiele
Pamięci mamy Zofii i brata Józefa

Moja mamo trzmiela
z grabiami u ramienia
niczym z jednym skrzydłem
z głową w aureoli
z kropel wody bagiennej
parującej w przedwieczorze
Trzmiele powoli strzepują
ze swych błonkowatych skrzydeł dzień
ich buczenie schodzi coraz niżej i niżej
jeszcze moment i zalegnie ciszą
w podtrawnej krainie
Spracowana przeskakujesz
mniej sprawnie z kępy na kępę
wysupłując z bagna Trukieli* pachnące siano
by przewrócić je tą ciemniejszą stroną ku niebu
Moja mamo trzmiela
zadziwiona że wszystko tak z nagła ucichło
tylko serce podryguje ci na grabisku
jak smyczek na skrzypkach
z wiarą że jutro ponownie
gdy będziesz kopić siano na zimę
na fioletowych żmijowcach
wielosile błękitnym
popłochu co ucieka przy każdej dróżce
ku błotnej łące zabuczy graniem trzmieli
Śpij spokojnie mamo −
nie spłoszymy ich więcej
nie spijemy im słomką miodu
Nasze szalone dzieciństwo
ukorzyło się przed sobą

______________________
*Trukiele lub Trukele – niegdysiejsze błoto rozciągające się nad rzeką Turówką między Jeziorkami, Turówką i Rutkami w powiecie augustowskim, na którym za czasów dzieciństwa autorki leżały półdzikie łąki. Dokumentuje je m.in. „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów.

Jolanta Maria Dzienis

Letnia drzemka

Zastygło powietrze w labiryntach kryształu,
Liście smętnie obwisły w nagłej chłodu potrzebie,
W cichnącym brzęczeniu grzęzną owady pomału
I obłoki zasypiają na zeszklonym niebie.

Przestworza przesycają wonie rozmaite,
Pomnożone jeszcze południa duchotą,
Pachną łąki trawami, pola bujnym żytem,
Aromaty czarują, ale kto dba o to.

Nawet lipy rozkwitłe miodowymi tony,
Przestały wabić pszczoły, zawsze pracowite,
Garnczki z miodem rzuciły, skwarem rozstrojone,
Zadrzemał świat cały pod rozgrzanym błękitem…

Miododajny mniszek

Na zielonej, na trawie, w samym środku miasta,
Z listkiem ostro zębatym złoty kwiat wyrasta.

Na kosmatej łodyżce wspina się do słońca,
Kusi bujną  czupryną bractwo latające.

Chrabąszcze z biedronkami lśnieniem barw zwabione,
W chowanego się bawią w gęstwinie korony.

Błonkoskrzydłe pszczoły, motyle pawiookie,
Nektaru wciąż spragnione, sfruwają z wysoka.

Dziewczęta, wieńce wijąc z  wiosennego kwiecia,
Żółcienie przeplatają pośród barw zamieci.

Dzisiaj kwiat miododajny, a jutro dmuchawiec,
W puszystych  spadochronów szybuje oprawie.

Jakie imię mu dano? Mogę śmiało przysiąc,
Że to nie mlecz zwyczajny, lecz lekarski mniszek.

Regina Kantarska-Koper

Ape Regina

w dzieciństwie uwielbiałam
biegać boso po łące
zwłaszcza wiosną
gdy zieleń wzbogacała się
wielobarwnością kwiatów

kiedyś nadepnęłam złoty mlecz
a zbierająca nektar pszczoła
użądliła mnie w stopę
druga w tym samym czasie
zaplątała mi się we włosy
(były w kolorze mleczów)
i użądliła w głowę

spuchłam od stóp do głów
a ludzie nazwali mnie
królową pszczół

Urszula Krajewska-Szeligowska

Niezwykle słodka opowieść o pszczółkach i miodzie w Kurowie

Najsłodsze me skarby, opowiem
Wam o tym, co jest najpyszniejsze.
A o czym? Czy może o torcie,
Cukierkach czy o bombonierce?

Nikt nie zgadł! Nie szkodzi, za chwilę
Podpowiem Wam trochę: czy wiecie,
Co złote jest, słodkie i smaczne
I zdrowe najbardziej na świecie?

Co lubi jeść Kubuś Puchatek?
Miód, miodek – tak, tak, brawo dzieci,
Zgadłyście, więc do Was opowieść
O miodku jak pszczółka już leci.

Bo skąd się miód bierze – wiadomo,
Że pszczółek to dzieło niewielkich,
To one siadając na kwiatach
Spijają nektaru kropelki

I pyłek kwiatowy przenoszą,
I tak to powstają maliny,
I wiśnie, i jabłka, i gruszki,
Czereśnie, poziomki, jeżyny…

Nad Narwią jest małe Kurowo
Z Biesiady Miodowej słynące,
Co roku tu porą sierpniową
Po miód jadą ludzi tysiące,

A ten, kto Biesiadę odwiedzi,
Ten miodem się smacznym zachwyca,
Bo w nim to Kurowa tkwi wielka
I słodka jak miód tajemnica.

Tu ze wszech stron jadą pszczelarze
I każdy z nich swój miodek chwali
I głośnym wołaniem zachęca,
By goście tu miód kupowali,

A wcześniej też mogą spróbować,
Jak miód ten czy tamten smakuje
A każdy, kto miodu spróbuje,
Ten zaraz go chętnie kupuje.

A miód odmian może mieć wiele,
Smak jego od tego pochodzi,
Gdzie pszczółki pracują: na łące
Czy w sadzie, czy może w ogrodzie.

Owady te pracę kochają
I rano już od słońca wschodu
Po nektar się często udają
Do kwiatów pełnego ogrodu.

Tu wiosną zakwita moc kwiatów,
Są białe, różowe, czerwone,
I lecą już pszczółki po nektar
Kolorem i wonią zwabione.

Gdy rzepak żółciutki jak złoto
Zakwita na polach wraz z majem,
Tam pszczółki już lecą z ochotą
I miód rzepakowy powstaje.

Nad łąką też pszczółki latają
Od rana w dzień piękny majowy,
Bo mlecze tam już zakwitają,
A pszczółki miód robią mniszkowy.

Gdy lipca dni przyjdą upalne
I lipy zapachem czarują,
Już pszczółki nim oszołomione
Wśród kwiatów lipowych pracują

I tworzą lipowy miód wonny,
Co zwalczać chorobę pomaga,
Co leczy infekcje zimowe
Co zdrowie i siły wspomaga.

Gdy wrzosy w dni piękne wrześniowe
Fioletem jesienny las zdobią,
Już pszczółki do pracy gotowe
Przepyszny wrzosowy miód robią.

Na pola, do lasu, na łąkę
Tam wszędzie, gdzie pracy bez miary,
Unoszą się pszczółki na skrzydłach,
A skrzydeł tych mają dwie pary.

Choć pszczółki to miłe owady,
Lecz się przed atakiem obronią,
Boleśnie użądlą intruza
Ich żądło skuteczną jest bronią,

Gdy pszczółek słyszycie bzyczenie
Przyjrzyjcie się im, lecz z daleka,
Nie można ich drażnić, by potem
Przed żądłem w popłochu uciekać.

A jaki powiastki tej morał?
Miód smaczny jeść trzeba na zdrowie,
Najlepiej jest zaś go kupować
Na słynnej Biesiadzie w Kurowie!

Joanna Pisarska

***

a więc istnieje gdzieś
nasz własny świat
ukryty za nieprzejrzystym murem

rozpoznawalny
ciężkim brzęczeniem pszczół
w gałęziach dzikiego wina

płomień twojego szeptu
zagarnia mnie i scala

i wszystkie drogi prowadzą
ku olśnieniu poznania

***

serce jest takie przepełnione
i takie ciężkie

wyciska łzy na dźwięk
brzęczenia pszczół w lipach
i świergotu pokrzewki

podkrada się cicho
do dawnych miejsc

ożywia ciepłem dotyku
kamień i drewno

Irena Słomińska

Świetliki

Z kwiatka wylatuje pszczółka. Zebrała
kwietny pył.
Z nieba spadają poeci. Niosąc gwiezdny pył.
Świat jak ul gromadzi krople miodu.
Pszczółki, poeci…

Mówiłaś, że czytasz Szekspira. Przed snem.
Czytasz przebudzenie. I zamykasz oczy.
Gwiazdy jak świetliki przenikają ogród
rozkoszy wszystkich pszczółek.
Kwietny pył sypią jak ziarno.

A to tylko skrzydlate sny poetów
rozkwitły. Szekspir i jego sonet.
Szekspir i miłość.

Nektar kwiatu.
Światło Drogi Mlecznej.

Tym także jest życie. Gdy przesiewasz przez palce
świetliki.

foto: pixabay.com