Czas jego życia odmierzały zegary. Wskazówki przesuwały się do przodu nie dając żadnych szans na chwilowe chociażby zatrzymanie biegnącego życia. Zegar wybija złe i dobre godziny, jest symbolem upływającego czasu. Zbliża się Dzień Ojca (23 czerwca), więc myślę o moim Tacie szczególnie ciepło.

Tato w pracy

Mojego Tatę zawsze będę kojarzyć z zegarami. Nie ma Go już 20 lat a wciąż czuję jego obecność. Mój Anioł Stróż był człowiekiem bardzo dobrym, z czułością, ufnością i sympatią potrafił patrzeć na ludzi. Emanował z Niego spokój. Miał duszę artysty, dostrzegał piękno tego świata we wszystkich drobiazgach. Podziwiałam jego niezwykłą cierpliwość gdy naprawiał zegary, potrafił rozkładać je na części po kilka razy, by w końcu odszukać usterkę i naprawić zegar. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych przy naprawianiu zegara. Potrafił dorobić lub zreperować każdą część.

Był zapracowany i niewiele czasu miał dla nas, dzieci, ale pamiętam niedzielne poranki gdy wyjmował z futerału swój akordeon Weltmeister 120 i grał. Mama dołączała ze śpiewem, były też wspólne zabawy w zimno – ciepło z całą naszą trójką. Miałam dwóch braci, młodszy Józio też był zegarmistrzem, zmarł mając 39 lat. Tato jako dziadek marzył, że chociaż jeden z wnuków przejmie po nim fach i zakład zegarmistrzowski. Tak się nie stało.
Ja zawsze byłam córeczką taty, lubiliśmy długie rozmowy o życiu, świecie i ludziach. 

zegar z duszą

Pamiętam jak dwa tygodnie przed śmiercią przyszedł do mnie naprawić duży, stojący zegar bo miał popsute kuranty. Naprawił, a po tygodniu znów przestał bić, gdy mu to powiedziałam, odrzekł, że już nie będzie bił i tak zostało do dziś. Chodzi, ale nie bije. Już po Jego śmierci znalazłam w zegarze malutką karteczkę z napisem “Wszystkie przejdą  niezauważone, ostatnia zabije”. Czym jest dla mnie ten zegar ?. Duszą domu. To tak jakby była jeszcze jedna osoba, zaznaczająca swoją obecność. Jest to wyjątkowy zegar. Zatrzymał się na godzinie gdy zmarł mój brat, a górne szkło same pękło w dniu śmierci Taty. Dzisiaj nazywam go pieszczotliwie Jancio od Jana jego imienia i rozmawiam z nim. To mój talizman. Nie wyobrażam sobie mojego domu bez tego zegara.

Tato lubił piesze wycieczki, rekompensowały mu wielogodzinne ślęczenie nad zegarami. Lubił też tańczyć, taka już była jego skoczna, góralska natura. Pochodził z Nawojowej koło Nowego Sącza. Jego ojciec, a mój dziadek był cieślą, umiał też rzeźbić. Na pewno po nim odziedziczył cierpliwość i miłość do precyzyjnych prac.

Zegarmistrzostwo było pasją Taty i początkowo traktował je jak hobby, bo z wykształcenia był włókniarzem. Przychodził z pracy i przynosił od ludzi zepsute zegarki, które naprawiał wieczorami, bywało, że do północy. Oczywiście robił to bezpłatnie.  Dzięki mądrej żonie, a mojej mamie w wieku 40 poszedł do tzw. terminu, po 3 latach zdał egzamin czeladnika i mógł pracować we własnym zakładzie, później zdał egzamin mistrza i wyuczył pięciu zegarmistrzów. Kochał swoją pracę. Jeździł do Warszawy i tam zdał egzamin i otrzymał dyplom Mistrza Rzemiosł Artystycznych. Sam potrafił dorabiać najwymyślniejsze wskazówki do starych zegarów i różne ich części. Zawsze byłam bardzo dumna z mojego Taty.

wskazówki – ręczna praca – Jan Żarnowski

Od Niego dowiedziałam się, że najstarszy zegar w Białymstoku zainstalowany w 1745 roku znajduje się na bramie wjazdowej do Pałacu Branickich. W województwie podlaskim zabytkowych zegarów o funkcji publicznej jest kilka. XVIII wieczny na dzwonnicy kościoła parafialnego w Boćkach, na ratuszu w Bielsku Podlaskim oraz na cerkwi w Trześciance. Osobliwy zegar znajduje się na kościele w Tykocinie, zawsze sprawny i dokładny. Jest to zegar słoneczny. Z lekcji taty zapamiętałam, że zegary ścienne i podłogowe uruchamiane są łańcuszkiem naciąganym za pomocą ciężarka lub tradycyjną sprężyną. Te pierwsze są dokładniejsze. Pamiętam, że tradycja zegarmistrzowska nakazuje, aby wahadło w zegarze podłogowym było na 994 mm długie. Soczewka zaś (okrągła tarcza na wahadle) winna być wykonana z dwóch metali – stali i mosiądzu. Taki zestaw ma korygować różną rozszerzalność metali przy zmianach temperatury. Jeżeli zegar spóźnia się, soczewkę należy podnieść do góry, gdy się spieszy w dół. Wiem też, co to jest szpindel czy cyferblat. Teraz mówi się odpowiednio oś wrzeciona i tarcza zegarowa. 

Tato nauczył mnie że z każdym człowiekiem należy rozmawiać tak by nie czuł się gorszy.
„Szacunek przede wszystkim” – to było jego powiedzenie. To, że kocham ludzi, jestem empatyczna i lubiąca pomagać wszystkim zawdzięczam również mojemu Tacie. 

We wspomnieniach wszystkich znajomych pierwsze słowa, jakie o nim słyszę są takie, że był dobrym, uczciwym człowiekiem i wspaniałym fachowcem. Jestem  dumna, że miałam takiego wspaniałego Ojca.

(foto: Janina Żarnowska)

Janina Żarnowska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok

cyferblat - ręczna praca - Jana Żarnowskiego
cyferblat - ręczna praca - Jana Żarnowskiego
kłódka i klucz ją zamykający wykonany przez Jana
kłódka i klucz ją zamykający wykonany przez Jana
wskazówki - ręczna praca Jana Żarnowskiego
wskazówki - ręczna praca Jana Żarnowskiego
Tata autorki przy pracy
Tata autorki przy pracy
zegar z duszą
zegar z duszą
Tato zegarmistrz przy pracy
Tato zegarmistrz przy pracy