Kto powiedział, że jak się jest w podeszłym wieku, to trzeba być smutnym i zapomnieć o radości? Jest to nieprawda.

 

Mam przyjaciółkę Anię. Ma już za sobą lata młodości, liczy sobie 89 lat, no i jest super. Poznałam Anię, zażyczyła sobie, bym mówiła do niej po imieniu, przez jedną z moich koleżanek. Ania jest ciocią tej koleżanki.

W pewien deszczowy smutny, bardzo smutny, dzień, poszłyśmy z moją koleżanką do jej cioci Ani. Ania mieszka w starej kamienicy i jak powiada, ta kamienica jest tak stara jak ona. Same otwierałyśmy drzwi do mieszkania, ponieważ Ania jest przykuta do fotela. Jak później opowiedziała, załatwił ją gościec stawowy.

Jakież było moje zdumienie, gdy zobaczyłam ową staruszkę. Szczupła, z burzą siwych loczków na głowie, z powykręcanymi reumatyzmem, palcami siedziała w fotelu niczym królowa. Buzia uśmiechnięta i te oczy, żywe, błękitne, skore do uśmiechu.

– Witajcie, moje promyczki. Jak dobrze, że przyszłyście. I, wiecie co, nie liczcie na to, że szybko stąd wyjdziecie.

Zaprosiła nas, abyśmy usiadły i zaczęła rozprawiać a to o tym, a to o tamtym. Obok leżał stos rozmaitych książek, gazet i pilot do telewizora. Zauważyła, że się rozglądam i wskazała na książki.

– Wiesz co? To jest mój pas ratunkowy przed samotnością. O, tak! Żeby nie one, to pewnie wpadłabym w depresję.

Słuchałam oniemiała. Tyle było życia, werwy i energii w tym wątłym ciele, że sama nie wiedziałam, co powiedzieć.

Koleżanka zaparzyła herbatę, postawiła na stole ciasto i usiadła.

– No, opowiadaj, co tam u ciebie? – poprosiła ciocia. – Dalej jesteś z tym człowiekiem, z którym byłaś u mnie? A ty? – Spytała patrząc na mnie. – Sama jesteś, czy może z kimś? Co porabiasz? Czym się zajmujesz?

I tak od słowa do słowa ani się nie obejrzałyśmy, jak minęły trzy godzinki pogaduszek. W pewnej chwili Ania spojrzała na zegar i rzekła:

– Myślę, promyczki, że na dziś wystarczy – i patrząc na mnie powiedziała:

– Mam nadzieję, że przyjdziesz do mnie jeszcze. Ja wiem, że moje towarzystwo jest nie najciekawsze, ale jak będziesz miała chęć, to serdecznie zapraszam.

Tak zaczęła się moja przyjaźń z Anią. Odtąd jestem częstym gościem w jej domu, dużo rozmawiamy i zawsze mamy o czym. Raz mi powiedziała:

– Wiesz, jak do mnie przychodzisz, to tak jakby słonko zaświeciło w moim domu.

Pamiętajmy o tych, którzy mają więcej lat niż my. Oni więcej wiedzą, potrafią ciekawie opowiadać i zawsze na nas czekają. Teraz już wiem, dlaczego Ania nazwała nas promykami. Ano dlatego, że my, jak te promyki słońca zaglądamy do jej mieszkania i urozmaicamy monotonię życia.

Pamiętajmy, że każdy uśmiech na twarzy staruszka to promyk radości, który mówi, o potrzebie bliskości z drugim człowiekiem. Radością życia jest umiejętność cieszenia się drobiazgami. Cieszmy się wiec życiem i nieśmy radość innym. Nie oczekujmy nic w zamian. Uśmiech staruszka jest wystarczającą nagrodą.

Irena Piwowar (Orynka)
Podlaska Redakcja Bielsk Podlaski

fot. pixaby.com