Do przyjaciół z dawnych lat    

W tłumie ludzi wciąż sam, jak odnaleźć Was mam,
gdzie jesteście dziś, dawni kompani?
Tyle przeszło już  dni,
a mnie co noc się śni
błogi czas, kiedy  byłem wraz z Wami.

Młody minął już  wiek, w gruzach entuzjazm  legł,
żona, dzieci, rodzina, dom, praca,
a  mnie w uszach brzmi śmiech,
rozmów gwar, gitar brzęk
przy ognisku – dziś wszystko powraca.

Czas do przodu wciąż gna, pusty dom, a w nim ja
i nikogo  już nie ma koło mnie,
o Was myślę,  a czy
może także i Wy
powracacie jak ja do tych wspomnień?

Wszystkich Was spotkać chcę, lecz czy poznacie mnie?
Ilu z Was  jeszcze  po tej  jest stronie?
Ilu z Was  wróg nasz – czas
zabrał, gdzie krzyży las,
gdzie  już  tylko nad Wami  znicz płonie?

Muszę znaleźć Was, by  wskrzesić czar dawnych dni,
gdy nas radość młodości łączyła,
abym poczuł się, jak
tamten chłopak, co grał
na gitarze, by przeszłość ożyła.

Najlepsi  przyjaciele

Powiedz, komu mam się zwierzyć          
ze zmartwień i trosk,
w czyje ręce mam powierzyć
mój pechowy los?

Nie chcę  zasmucać nikogo
mówiąc, że mi źle,
idę smętny pustą drogą.
Gdzie mój cel? Kto wie?

W nocy patrzę w  księżyc srebrny,
często gadam z nim,
poznał on mój byt niepewny,
rady daje mi.

Pod stopami liść szeleści,
drzewa chylą się,
słucha moich  tęsknych pieśni
las skąpany w mgle.

Słowik śpiewa w bzie majowym
smutny tak jak ja,
współczuje nieszczęśnikowi,
razem ze mną łka.

Grają w  zbożu letnie świerszcze…
Czyżbym wciąż był sam?
Zrozumiałem, że przyjaciół
dobrych wokół mam.

Urszula Krajewska-Szeligowska