Zofia Piłasiewicz* to pochodząca z Augustowa psycholożka, podróżniczka, fotografka wielokrotnie wyróżniana i nagradzana, autorka reportaży i opowieści podróżnych, poetka, babcia. Kocha przyrodę a szczególnie las, wodę i konie. 

krótkowłosa kobieta w czarnym ubraniu siedzi na schodach budowli

Elżbieta Urban: Po stokroć witaj, witam Cię droga poetko tytułem wiersza z tomiku „Ćwiczenia z pamięci” tuż przed wernisażem wystawy SuperSTARSi. Z pokolenia na pokolenie. 

Zofia Piłasiewicz: Cieszę się na to spotkanie i jestem bardzo ciekawa wystawy. Nawiązując do tego tematu, to miałyśmy być z moją wnuczką Hanią bohaterkami jednego z dyptyków Michała Hellera, które zaraz zobaczymy w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Bardzo cieszyłyśmy się, że pojedziemy do Supraśla, ale niestety choroba zmieniła te plany.

Zaraz pójdziemy razem na wernisaż, ale pomówmy jeszcze o poezji. Wszystkie wiersze odkrywają twoją wrażliwość i są zupełnie inne niż opowieści o podróżach.

– Czasami jest tak, że coś nas porusza, to może być związane z doświadczeniem, albo drugim człowiekiem. Takie sytuacje mogą poruszyć w nas jakąś strunę, którą chcielibyśmy zapamiętać. Wiersz jest dla mnie taką skróconą formą utrwalania, czy zapamiętywania. A także przekazania czegoś, co było w tych spotkaniach doświadczeniem i co trudno ubrać w takie zwyczajne słowa. W „Ćwiczeniach z pamięci” jest dużo wdzięczności do natury, szacunku i czułości, jaką wzbudza we mnie przyroda. 

Wiersz „Rysując portret, nieistniejącego miasta” to utwór o Augustowie w różnych epokach, Twojej Itace, jak kiedyś nazwałaś swoje rodzinne miasto. Charakterystyczne, znane ulice, parki, domy i mieszkańców, doktora, fotografa, piekarza malujesz słowami tak, że obraz ma się pod powiekami i zostaje na długo. Zauważyłam, że oprócz wciągających tekstów w twoich książkach są też świetne zdjęcia. Fotografujesz? 

– Tak, lubię. Fotografia jest jedną z moich pasji. Miałam wystawy indywidualne: Impresje, Sen leśnych olbrzymów, Gruzja w pół drogi do nieba, Droga. Brałam też udział w wystawie zbiorowej Mężczyźni w obiektywie kobiet. Mimo moich doświadczeń fotograficznych część zdjęć do moich książek to dzieło mojego syna, Maksa. 

Tak ciekawie piszesz o Gruzji, Syberii, o tajdze. „Syberyjski sen – opowieść bezdrożna” to reporterski zapis fascynującej podróży, czytając miałam wrażenie, że uczestniczę w tej wyprawie. Następna książka „Gruzja, W pół drogi do nieba” to kolejna podróż na wschód. W epilogu tej opowieści opisujesz kruki przed twoim domem i te z legendy o budowie cerkwi Cmida Sameba. Zauważasz łączność Kaukazu i łąki nad Czarną Hańczą oglądanej z tarasu twego domu. Jest więcej takich splotów, łączników, podobieństw z Kaukazem? I czy natknęłaś się w swoich podróżach na działania szamanów, które Cię przestraszyły lub zachwyciły?

Dziewczynka w czarno-różowym ubraniu i kasku na głowie jedzie na białym koniu, w tle kwitnące drzewa owocowe

– Czasem chmury oglądane z mojego tarasu przypominają mi monumentalne szczyty Kaukazu. Przestraszyć, to mnie tam nic nie przestraszyło. Zachwycił mnie ich stosunek ludzi do przyrody. Oni czują przyrodę, dla nich przyroda jest żywym organizmem. Nie wyobrażają sobie niszczenia jej ot tak, bez sensu. A rytuały… Lubię czasem takie transowe momenty. Uwielbiam patrzeć w ogień. Rozpalam ognisko i wpatruję się w ogień i w niebo. To jest mój relaks. Takie zbalansowanie i zbliżenie się do harmonii z naturą. 

Navigare necesse est. Co to dla ciebie znaczy? 

 – Żeglowanie, zmiany są nieodłączną częścią naszego życia, to płynięcie przez życie jest koniecznością. Ktoś, kto się upiera przy starym porządku, traci energię, jest skazany na przegraną. Zmiany są istotą naszego życia. 

Opowiedz o swoim synu bartniku.

– Tak, kiedyś Piotr powiesił na naszym domu wydrążony pień. Zapraszając leśne pszczoły. Już po 2 tygodniach pojawiły się w nim te pracowite owady. Urządziły tam swoje mieszkanie, zaczęły znosić pyłek, budować woskowe plastry. Robić miód. Kiedy zrobiono badania genetyczne, okazało się, że naszą barć zasiedliła pszczoła… kaukaska. Maleńki łącznik ze wspomnieniami pięknej, surowej i przyjaznej Gruzji. Dziś bartnictwo to wielka pasja mojego syna. Prowadzi z kolegą Miodosytnię, a ich miody pitne zdobywają nagrody na całym świecie. Na koniec sezonu organizuje w Augustowie kleczbę, takie leśne miodobranie, festyn, świętowanie, gra terenowa, warsztaty przetwarzania miodu, wytwarzanie kosmetyków z miodu. Taka kleczba odbywa się też na Litwie, gdzie zachowało się wiele tradycyjnych rytuałów wokół miodobrania, praktykowanych z wielką czułością i miłością do przyrody. 
Opowieść Podróż to wędrowanie w głąb siebie, przez odległe miejsca, krainę szamanów i Adamowe Łąki. Doświadczanie. Poznawanie. Próba zrozumienia otaczającego świata. Ciekawość. Próba zrozumienia inności. 

Zosiu, nosisz piękne imię. Czy wiesz dlaczego Ci je wybrano? 

 – Moja babcia miała tu znaczący głos. Bo, kiedy rodzice nie byli zgodni, jak mnie nazwać, podpowiedziała, że ponieważ urodziłam się 15 maja, to może będę Zofią? W takim razie przyniosłam sama sobie to imię. 

Jesteś bardzo aktywną emerytką. Czy zauważasz u siebie syndrom emeryta, czyli brak czasu? 

– Jestem na emeryturze od dwóch lat. Ale ciągle jestem czynna zawodowo. Pracuję w projektach. Prowadzę warsztaty i zajęcia dla seniorów w klubie seniora w Dąbrowie Białostockiej, czy w sanatorium w Augustowie. A jak jest z czasem? No mam, trochę mam. Jednak staram się teraz wygospodarować więcej czasu dla rodziny. Mam piątkę wnucząt. Trójka jest w Augustowie, a dwójka mieszka w Warszawie. Najmłodsza Malinka ma dwa latka. Ona częściej potrzebuje babci. Tak układam swoją pracę, żeby mieć czas dla wnuków. I pomóc w potrzebie. 

To już wiem, że Malinka jest najmłodszą, a najstarszą? 

kobieta z krótkimi włosami w czerwonej bluzie i długowłosa dziewczynka siedzą przy stole, na którym leżą włóczki i ścinki tkanin, trzymają w ręku lalki motanki

– Jest Hania. Ma 12 lat. 

Czy Hania ma w sobie coś z babci? 

– Hania kocha książki. Nawet napisała kiedyś recenzję do książki Syberyjskie haiku, dla młodzieżowego czasopisma Kosmos. Tak jak ja kocha konie. Jest otwarta i ciekawa świata. Lubi rower. Gra na pianinie. Jest harcerką. Doświadczenia wyniesione z drużyny harcerskiej wykorzystuje twórczo organizując zabawy dla rówieśników. 

Często widujesz Hanię? Zabiega do babci po drodze ze szkoły? 

– Niestety, nie zabiega. Nie mieszkam już w Augustowie. Wynieśliśmy się z miasta nad Czarną Hańczę, mimo to widujemy się z Hanią kilka razy w tygodniu. Czasem pieczemy razem ciastka z płatków owsianych z czekoladą. Hania lubi też różne placki. Ostatnio opowiadała mi, że była z tatą, na sushi i bardzo jej to posmakowało.

Jaki jest ulubiony kolor Hani? 

– O, to jej się zmienia. Kiedy wybierałyśmy się na wernisaż wystawy SuperSTRASi, ubrała się na czarno. Twierdząc, że to jest elegancki kolor. Rzeczywiście ma gust i potrafi się ładnie ubrać. 

Opowiedz o waszych relacjach?

– Pokazuję jej, jak ważną rolę w życiu, odgrywają różnorodne zainteresowania. I, że rozwój jest możliwy przez całe życie. Poza tym, mając wiele różnych pasji nabywam nowych umiejętności, pogłębiam swoją wiedzę, a to czyni mnie bardziej empatyczną, wrażliwą. To ja zaraziłam Hanię jazdą konną, wciągnęłam i rozkochałam w koniach. Hania zaczęła jeździć konno w wieku sześciu lat. Niektórzy, z lęku przed upadkiem dziecka z konia, stwierdziliby, że to stanowczo za wcześnie. U mnie tego lęku wtedy nie było. A teraz zaczynam się o siebie bać. Jak spadnę z konia, to się nie pozbieram. Ja zaczęłam jeździć konno na studiach i miłość do koni mi została. Uwielbiam na nie patrzeć, nawet nie muszę jeździć, wystarczy, że na nie patrzę. Czasem jeszcze się przejadę, ale ostrożnie. 

Co myślisz o dzisiejszej młodzieży? Jakie masz przesłanie dla młodych? 

– Pokolenie moich dzieci, czyli trzydziestolatków, to są świetni ludzie. Mam wrażenie, że jest w nich dużo ciekawości świata, są energiczni, lepiej odnajdują się we współczesnym świecie niż nasze pokolenie. Znajomość nowych technologii jest w nich naturalna. Podoba mi się w nich to, że nie są obojętni na to, co się dzieje z przyrodą, z ludźmi, z ekologią, z klimatem. 

Ale z sąsiadem też? 

– Też. Są świadomi, empatyczni, dobrze wykształceni. Jeśli ktoś mówi, że młodzież dziś jest taka czy siaka, to nieprawda. Młodzież jest mądra, elastyczna, potrafi się szybko zaadaptować do zmian, dostosować do nowych warunków. Jasne, że się zdarza na ulicy słyszeć młodzież, której język ogranicza się do sześciu słów, którymi są w stanie przekazać wszystko. Mnie, wtedy włosy stają na głowie, bo mamy przecież taki piękny język. I ograniczanie się do tych najprostszych i najbrzydszych słów, mnie boli, po prostu. 

Jaką rolę w życiu wnuków mogą odegrać babcie? 

– Rolą babć i dziadków jest przekazać swoje zainteresowania, zarazić pasją, troszkę, odciążyć rodziców, bo my babcie mamy trochę więcej czasu, cierpliwości. Dla mnie obcowanie z wnukami to przyjemność i wielka radość. Kocham wodę, lubię pływać, żeglować, wiosłować. Lubię na nią patrzeć, podziwiać, zachwycać się jej ruchem, barwami, tajemnicą. 

Moje wnuczęta też bardzo lubią wodę, bywają u mnie na wakacjach, trudno je wtedy wygonić z wody. Na kąpiele i lato trzeba poczekać, póki co szykujemy się do Świąt Bożego Narodzenia. Dlatego dziękując za rozmowę, składam Tobie i Twojej rodzinie serdeczne życzenia samych pomyślności. Pozwól, że na koniec zacytuję Twój „Wiersz Wigilijny”, bardzo na czasie.
– Ja też życzę wszystkim czytelnikom portalu wspaniałego czasu na święta i Nowy Rok. 

„Wiersz wigilijny”

Znów pójdziemy 
Z nadzieją światełka 
Szukać gwiazdy 
Tej jednej jedynej 
Co pokaże nam drogę 
W ciemnościach 
Do stajenki 
Gdzie Boską dziecinę 
Matka w ramionach kołysze. 

A tymczasem noc czarna 
Wszystkie gwiazdy zamknęła 
W ciemnościach. 

Światełko gdzieś w sercach ukryte 
Ledwie żarzy się 
Wierząc w dziecinę 
I że ten świat 
Nie do końca zepsuty 
Póki czułość i miłość 
Pulsuje, póki łza 
W oku gdzieś błyśnie 
Póki jeszcze wciąż 
Czujesz 
Dotyk skrzydeł 
Białego anioła 

* Zofia Piłasiewicz – psycholog, autorka książek: Syberyjski sen. Opowieść bezdrożna, Gruzja. W pół drogi do nieba, Podróż, Rzeka, Opowieść Czarnej Hańczy, tomiku wierszy Ćwiczenia z pamięci, licznych artykułów prasowych dotyczących podróży i nie tylko. Zdobywczyni I nagrody w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Mikołaja Kajki (2019) i Ogólnopolskim Czerwcowym Konkursie Jednego Wiersza (Łomża 2012). Zajmuje się również fotografią. Wystawy indywidualne: Impresje – 2010, Sen leśnych olbrzymów – 2012, Gruzja w pół drogi do nieba – 2013, Droga – 2019, udział w wystawie zbiorowej Mężczyźni w obiektywie kobiet – 2013.

Wywiad powstał w ramach projektu “SuperSTARSi. Z pokolenia na pokolenie”. Projekt realizowany jest w ramach zadania publicznego, współfinansowanego ze środków programu wieloletniego na rzecz osób starszych”Aktywni+” na lata 2021 – 2025. 

Zdjęcia z prywatnego archiwum Zofii Piłasiewicz i Anety Stabińskiej

Elżbieta Urban
Podlaska Redakcja Seniora Białystok