pixabay.com

 

* * *
Po serii zmartwień
które zachwiały
moim światem
– czuję starość…

dostrzegam zmarszczki
których dotąd
nie widziałam

smutek w oczach
jeszcze głębszy
zgaszony wzrok
i usta zacięte

mars na czole
pisze troski
tam gdzie wiecie
wiszą worki

w dni niewiele
szybko tracę
resztki blasku
jak ogarek…

Gorzknienie

Gorzknieję, gorzknieję wyraźnie –
że nawet już sama dostrzegam
ile we mnie zazdrości, sarkazmu,
gdy obok – młodość, uroda i wdzięk…

Gorzknieje, gnuśnieję z dnia na dzień,
opadają smutno ust kąciki,
a serce bardziej gorzko się żali,
że nikogo… nigdy… nigdzie… przy kim…

Gnuśnieję, smutnieję coraz więcej
i jak trawa pod jesień usycham
opadają i wiotczeją płatki
kwiatu, którym… nawet nie rozkwitłam!

Gorzknieję i stan ten się pogłębia –
gorycz swoją widzę jak na dłoni
na wspomnienie majowej udręki
sadów pełnych przekwitłych jabłoni…

Stany ducha

Czasem nie czuję nic
jak choćby teraz
siedzę drętwa jak głaz
jak kłoda drewna

czasem boli na wskroś
ciało i dusza
a utrapień i trosk
po same uszy

czasem ekstaza trwa
niczym nirwana
nie wiem co począć z nią
– paść na kolana?

a moje piwne oczy
zgarniają pustkę
tępo wpatrują w dal
bez żadnych luster

najczęściej serce łka
w słodkiej udręce
wiele tych stanów mam
nie spiszę więcej…

Jeszcze o przemijaniu

Biją zegary
– coraz bliżej starość
odliczają minuty
bałamutne

życie przemija
wiatr zgina trzcinę
wiatr trzcinę targa
(z filozofii Pascala)

emocje szarpią
duszę człowieka
a czas – ucieka…

nieprzekupny wróg
codziennie przemija
i kąsa jak żmija

on się nie skończy
– nigdy!
a nas trzyma
w dybach…

Zatrzymaj się!

Ile to wszystko warte
– myślę tak nie na żarty
ten stres
kłopoty
troski
gdy i tak to Plan Boski
wypełnia się niezmiennie
niezależnie od ciebie
niezależnie ode mnie
a ty stajesz na głowie
emocji trawisz mrowie
czas swój cenny oddajesz
rzec by można – za frajer
kłopoczesz się
zamartwiasz
jakby coś było warte
ponad chwilę obecną
więc już może się nie spiesz
porozglądaj
zadumaj
i wycisz…
może głos swego serca usłyszysz?
albo dojrzysz drugiego człowieka…

… zatrzymaj się w tym biegu!

* * *
I przyjdzie wysiąść
na przypadkowym przystanku życia
w najlepszym razie –
na przedostatnim…

nie umiera się na koniec
lub przynajmniej
na żądanie
zawsze
odchodzi się przed czasem

i pozostaną
słowa niewypowiedziane
fotografie niewywołane
dzieła niedokończone
miłość nie okazana
dług niespłacony
sprawa nie załatwiona…

tymczasem
dzień za dniem
nie pamiętamy
że…
odchodzi się zazwyczaj
gdzieś tak w trakcie drogi

hm! śmierć…
i tylko szkoda
że ten kres
to już ani przed siebie
ani wstecz

…a tu zawsze pozostanie nienapisany
ten ostatni wiersz!

* * *
O świcie na łące
całowałam kwiaty

brzask pąsowił im płatkowe lica
spod przymkniętych powiek
strząsały sen
i otwierały nieśmiało kielichy
w szerokim uśmiechu do słońca

o zmierzchu na łące
żegnałam kwiaty
krwawy blask je oblewał
łuną gasnącego żaru
a one spryskiwały się
przedwieczorną rosą
dla ochłody
i delikatnie otulały do snu
kołderką aksamitnych płatków

kwiaty rankiem zbudzą się znów
otworzą szeroko oczy
rozprasują wiatrem sukienki
tak samo jutro pojutrze
za sto dni i za sto lat

one doznają reinkarnacji
ja – efemeryda
umieram coraz więcej i więcej
kiedyś
nie otworzę oczu
nie założę nowej sukienki

kwiaty pozostaną na posterunku…

Skazańcy

Od urodzenia
żyjemy jak skazańcy
z wyrokiem na karku
w zawieszeniu
na klamce
każdego dnia

dajemy nura
w odmęty ułudy
świadomą ucieczką
w udawaną nieświadomość
tej jedynej pewności
że przecież kiedyś
będę ja
i będziesz ty…
następny!

każdego z osobna
albo grupami
powołają w kolejności
zapisanej na liście nieobecności

ale nie będzie pominiętych
w tym jednym przypadku
nie przysługuje prawo łaski

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok