Zabawy słowami

Zadanie było takie: napisać opowiadanie lub wiersz ze słowami: „kot, szmizjerka, Sahara, miód, tort, , laktacja, pozycja, strych, ulica, szylkretowy, futerko”. Trudno było je połączyć, ale Podlaska Redakcja Seniora odważyła się z nimi zmierzyć. I takie teksty nam wyszły.

Maria Heller

Stary kot Sahara

Usiadł na młodej pani
Szylkretowych okularach

Pani miała właśnie 
Po urodzeniu syna laktację
Więc wpadła w wielką irytację

Wyniosła kota na strych
I zrobiła mu posłanie, 
Z którego się szybko nie wydostanie

Na spód położyła wyliniałe futerko
Na to swoją starą sukienkę szmizjerkę
Wszystko, co było pod spodem wysmarowała miodem

Leży biedny kot w niewygodnej pozycji
Przez okienko bacznie przygląda się gwarnej ulicy
Marzy mu się mleczny tort, a na strychu ma tylko stęchlizny swąd

Anna Anchimowicz

Nocne psoty kuny

Mocny sen Joanny przerwały dziwne odgłosy dochodzące z góry. Po chwili tajemnicze dźwięki umilkły. Ucieszyło to ją. Czuła się fatalnie. Była bardzo senna i miała nadzieję, że ponownie szybko zaśnie. Niestety, kiedy zasypiała, koszmarne dźwięki powtórzyły się. Przewracała się z boku na bok. Nie pomogło liczenie baranów na łące. Pomyślała, że powinna wejść na strych i zobaczyć, co tam się dzieje.
To, co zobaczyła na strychu, wprawiło ją w osłupienie. Nie mogła uwierzyć w to, co ujrzała. Przed oczami miała oazę na żwirowej pustyni. Nie znała innych pustyń, uznała więc, że to jest Sahara. Mnóstwo małych okrągłych kamyczków, stojące wysoko, oślepiające słońce i palmy daktylowe rosnące wokół piaskowej góry. Joanna patrzyła i nadal nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Otóż u podnóża niewielkiej góry piaskowej były dwa wejścia. Prowadziła do nich ulica usypana kolorowymi okrągłymi odłamkami skalnymi. Pierwsze, okazałe wejście po lewej stronie góry prowadziło do seraju szejka Kota Arabskiego. Pałac był ukryty w podziemiach wzniesienia piaskowego. Drugie, mniej imponujące wejście wiodło do haremu szejka. Mieszkało w nim 106 pięknych kotek.
Wszystkie kotki były średniej wielkości. Miały bardzo grube futerka w kolorze piaskowo żółtym na piersi. Pod spodem umaszczenie ich było białe. Na futerkach były widoczne delikatne, szaro brązowe pręgowania. Łapki ich były krótkie. Pomiędzy poduszeczkami stóp miały długie i ciemne włosy, które były dobrą ochroną przed gorącym żwirkiem pustyni. Wszystkie też miały charakterystyczne, duże uszy. Wyglądały jak bliźniacze siostry. Mimo tego, że były identyczne, szejk Kot Arabski nie mylił swoich nałożnic. Jego faworytki różniły się między sobą chimerycznym usposobieniem, powabem, giętkością, gracją i przede wszystkim zapachem. Każda z nich miała na szyi owalny, szylkretowy medalionik z wyrytym imieniem, co było dużym ułatwieniem.
Zbliżał się czas karmienia kociąt. 105 kotek zajętych było czesaniem swoich futerek. Każda z matek chciałaby, aby jej maleństwa podczas karmienia mogły wtulić się w mięciutką kołderkę z jej jedwabistej sierści. Laktacja to piękny czas każdej matki i dziecka.
Szejk Kot Arabski z zachwytem i miłością w oczach patrzył na swoje nałożnice karmiące jego potomstwo. Był dumny i szczęśliwy. Ród jego powiększał się w szybkim tempie. Rośli nowi wojownicy. Był pewien, że synowie odziedziczyli po nim siłę, zawziętość i odwagę. Nie obawiał się swoich odwiecznych wrogów – węży, sów i szakali.
Nie przejmował się też tym, że przez najbliższe dwa tygodnie życie jego będzie umilała tylko jedna, najmłodsza nałożnica Layla. Na razie nie straciła swojej pozycji w haremie. Wiedziała, że ma trzy miesiące czasu, by zostać matką. Wszystko wskazywało na to, że ród Kotów Arabskich powiększy się w najbliższym czasie. Ubrana w przezroczystą, tiulową szmizjerkę Layla kusiła starego szejka swoim powabem i uśmiechem. Na wszelki wypadek przygotowała ulubiony deser radży, tort z myszoskoczka i miód pitny z dodatkiem afrodyzjaku.
Czy tort z myszoskoczka i miód pitny był potrzebny, tego Joanna nie dowiedziała się. Piękny obraz tak jak szybko się pojawił, tak też szybko znikł z jej oczu. Wstała z łóżka wypoczęta, z uśmiechem na twarzy. Szybko pobiegła na strych. Śladu po oazie na żwirowej pustyni nie było. Były za to ślady świadczące o nocnej wizycie kuny.

Wiesława Szwed

Marzenie kota

Szylkretowy kot z matki rudej i ojca czarnego przechadzał się po szmizjerce. Szmizjerka w kolorach żółto-brązowych przypominała mu o jego marzeniach: Saharze, piasku i słońcu.
Nagle dostrzegł tort oblany złocistym miodem. Zanurzył się w nim cały. Wynurzając głowę z tortu zobaczył piękną rudą kotkę, u której laktacja dała znać o sobie. Kotka zwabiona zapachem miodu, zaczęła agresywnie lizać futro szylkretowego kota. Kot zdezorientowany, czmychnął na ulicę, potem na drzewo, a z niego na strych domu. Tam wyglądając przez okno przyjął pozycję horyzontalną, zapatrzył się w rozgwieżdżone niebo…i obudził się.
To tylko mu się śniło.

Bożenna Krzesak-Mucha

Ciotka Matylda

Nasza szalona ciotka Matylda wróciła z długiej wyprawy na Saharę. Komitet powitalny stał przy bramie wjazdowej. Matylda z gracją wysiadła z taryfy. Na rękach trzymała kota o szylkretowym futerku, który filuternie spoglądał na naszą grupę.
Wyglądała pięknie, ale na jej zielonej szmizjerce, na wysokości piersi widniały białe plamy. Miny zebranych wyrażały ogromne zaskoczenie. Czyżby to był efekt laktacji? Matylda zdecydowanie potwierdziła przypuszczenia. W tym momencie jej wysoka pozycja w rodzinie zachwiała się. Skonfundowany wujek Antoni upuścił na ziemię własnoręcznie przygotowany tort, do którego użył miodu ze swojej pasieki.
A kot od razu z ulicy czmychnął do domu i schował się na strychu, przewidując swoim kocim rozumkiem, że lepiej teraz przyczaić się …

Krystyna Cylwik

Anna

Anna w lekkiej szmizjerce siedziała w fotelu i sączyła poranną kawę. Wprawdzie okres laktacji już się skończył ale nadal z przyzwyczajenia ubierała się w rozpinane sukienki. Takie ubrania dawały jej możliwość przytulania do piersi małego Karolka. Lubiła te chwile, które jej i niemowlęciu dawały błogi spokój.
Spoglądała przez okno na ulicę, którą z rzadka przejeżdżały samochody. Drzewa zastygły w upale. Istna Sahara, pomyślała. . Kot Szejk otarł się o jej nogi. Zmieniła pozycję i pozwoliła wskoczyć mu na kolana. Poczuła ciepło od szylkretowego kociego futerka.
Sporo zajęć na dziś nie pozwalało na błogie lenistwo. Na odbiór z cukierni czekał tort urodzinowy. Po drodze odbierze zamówiony u pszczelarza miód. Musi też wynieść na strych sporą torbę ciuszków, z których wyrósł Karolek. Wstała zdecydowanie z fotela, z kolan zeskoczył kot. Ruszyła do zaplanowanych zajęć.

Lija Półjanowska

Perypetie kota Agaty

Czarny kot Agaty, Mruczuś, o lśniącym futerku, pewnego dnia włóczył się po ulicy małego miasteczka w poszukiwaniu pokarmu. W tym czasie był w okresie laktacji. Karmił swe małe kociaki, które były ciągle nienasycone. Jedzenie, którym karmiła go Agata było ubogie i mało wartościowe. Zmęczony i zmarznięty wrócił na stare pielesze, do domu. Wspiął się na strych, gdzie zostawił swoje kocięta, Nie była to wprawdzie gorąca Sahara, ale było mu ciepło i bezpiecznie. Usiadł w kąciku, przyjął odpowiednią pozycję i wpatrywał się w leżące w drugim rogu strychu szylkretowe puzderko, w nadziei, że znajdzie tam pożywny kąsek. Sprytnie pazurami otworzył je, ale okazało się, że leżały w nim tylko precjoza Agaty i stara wysłużona szmizjerka. Wszystkie starania na nic, pomyślał.
Po chwili, unoszący się z dołu, zapach herbaty z miodem, zachęcił go do zejścia ze strychu. Skoczył wprost na kolana swojej pani, potrącając talerzyk z urodzinowym tortem Agaty.
Po tym incydencie czuł się zażenowany i zmartwiony, ale Agata miłośniczka kotów wybaczyła mu i nie skarciła.

Maria Beręsewicz

Kot łasuch

Szylkretowy kot Sahara wyglądał przez okno na strychu, oblizując się smacznie. Na futerku pod nosem miał chmurkę białej piany. Zauważył idącą ulicą Alę, swoją opiekunkę w pięknej kolorowej szmizjerce. Oparł łapki o szybę, przechylił łepek i w tej pozycji przyglądał się jej ciekawie. W okresie laktacji wyglądała jeszcze bardziej apetycznie. Zakręcił wesoło ogonem i miauknął głośno. Niosła duże kwadratowe pudło. Co w nim może być? Może to prezent na Dzień Kota? Uwielbiał pudła i zabawę w chowanego. Właśnie do jednego z nich się dobrał. Był w nim tort z miodem i bitą śmietaną. Pycha. Zeskoczył z okna i pobiegł na spotkanie Ali. Miauu.

Michał Różycki

Wychodne

Impreza była zacna, dobre żarełko i przeróżne drinkusie. Ogromny taras na 50 osób, nad nim strych z materacami do spania, lepiej nie mogło być tego wieczora. Towarzystwo bawiło się wyśmienicie na urodzinach przyjaciółki, która miała 40 lat ze sporym okładem, choć wniesiony tort miał wbite cyfry 40.
Z kobiecym wiekiem nie ma co dyskutować. Zresztą był to miód na moje serce, bo byłyśmy rówieśniczkami a nic tak nie cieszy jak bycie coraz młodszą w śród rówieśników. Pod nami ulica tętniła wieczornym gwarem, ludzie machali do nas przyjaźnie, a my do nich. Wznosiliśmy toasty i śpiewaliśmy sto lat jubilatce, ale przy jej swobodnej interpretacji przebytych lat życia wydawało się to raczej nie osiągalne za naszego pobytu na tym padole.
Było cudownie i beztrosko aż do momentu ….No właśnie tego momentu nie pamiętałam, jak zresztą i innych momentów a na pewno jakieś były z moim udziałem bo beżowa jednolita w odcieniu szmizjerka nabrała dziwnego szylkretowego deseniu. To zresztą zobaczyłam na samym końcu, gdy stanęłam przed lustrem lekko się chwiejąc jak na wzburzonym morzu.
Pozycja, którą przybrałam w czasie snu wskazywała raczej na to, że ktoś litościwy rzucił mnie na materac nie bacząc gdzie jest jego dłuższa część. Obudziłam się leżąc w poprzek, otulona przez futerko…. no nie, to kot się położył na mojej szyi.
Nie dość że piersi miałam nabrzmiałe, jak przy laktacji to jeszcze kot je podgrzewał, a w ustach Sahara jak za dawnych studenckich czasów, po prostu koszmar. Nie poszłam tego dnia do domu, bo tam dzieci, którym zawsze robiłam wykład jak gdzieś szły, żeby nie piły alkoholu i zachowywały się kulturalnie.

Eugeniusz Regliński

Sahara

Pewna pani, którą mąż lubił nazywać Sahara, postanowiła definitywnie zmienić jego postrzeganie. Towarzystwo znajomych też szukało przyczyn takiego pseudonimu. Owa pani, mimo pewnych zastrzeżeń co do relacji małżeńskich, była już w szóstym miesiącu ciąży i pewnym problemem natury psychicznej był temat laktacji. Być może przeżycia, nastawienie, oczekiwania przyszłej mamy były czymś w rodzaju piasku rzucanego w szprychy związku. Tłumaczyłoby to oryginalne pseudo. W momentach złego nastroju lubiła przytulać się do poduszki o konsystencji futerka. Dało to mężowi pewien asumpt do przemyśleń. Efektem był prezent dla żony w postaci szylkretowego czarno – biało – rudego kotka. Dzięki temu zabiegowi nastąpiła stopniowa, zauważalna przez wszystkich zmiana odbioru rzeczywistości. Wyniszczający pesymizm został zastąpiony stopniowo postępującym optymizmem. Nawet partner pani się zdziwił, że wydarzenie miało również wpływ na pewne zmiany odnośnie upodobań gastronomicznych. Pokochała takie słodkości jak miód, czy tort. O dziwo, taka roszada nie miała wpływu na jej prezencję. Idąc za ciosem, udała się na strych, gdzie w przepastnych szafach znalazła piękną, zieloną szmizjerkę. Przypomniała sobie, jak jej mama zachwycała się taką właśnie kreacją Brigitte Bardot. Chcąc zaakcentować atuty swojej sylwetki przewiązała się w pasie. Kiedy po raz kolejny udali się na spotkanie swojej grupy znajomych, mijani na ulicy przechodnie nie ukrywali swojego podziwu. Po powrocie z imprezy odniosła wrażenie, że jej pozycja w towarzystwie wyraźnie się poprawiła. Nie uszło jej uwagi serdeczne spojrzenie męża. I tak sobie pomyślała – może teraz znajdzie ciekawsze, adekwatne do wyglądu i zachowania, pseudo?

Jadwiga Zgliszewska

Przeszkoda w zalotach

Kot zawadził sznur na strychu,
gdzie suszyła się szmizjerka,
przybierając tak pozycję,
aby na ulicę zerkać…

A w futerku szylkretowym
– kotka, co ma tu wakacje.
W jednym celu szedł ją spotkać.
Pech, bo trafił w czas… laktacji.

Posucha jak na Saharze,
tort nie wabi, ni smak miodu,
kiedy kot chciał czynić harce,
a kocica karmi młode!

Teresa Rafałowska

Dziwne wypracowanie 

Polonistka zadała uczniom nietypową pracę domową. Musieli napisać opowiadanie z zastosowaniem kilku podanych przez nią słów. Wyrazy te nie były jednak ze sobą powiązane, dlatego trudno było wymyślić coś sensownego. 
Kasia zaczęła od napisania kilku zdań o największej na świecie pustyni Saharze, położonej w północnej Afryce. Skorzystała z Wikipedii i podała kilka danych, które ją określają. 
Skupiona na wypracowaniu, zapomniała nakarmić koty. Mruczek z czarnym futerkiem zjadł szybko, wolniej jadła koteczka, która była w okresie laktacji po urodzeniu małych kociąt.
Siedząc w dość niewygodnej pozycji przy biurku, postanowiła wstać i zejść na dół, gdzie na regale stały stare wydania książek podróżniczych. Przeczytała fragment dotyczący pustyni i szybko poszła do swojego pokoju. 
Chciała maksymalnie skupić uwagę na wypracowaniu, ale gwar dochodzący z ulicy rozpraszał ją. Włożyła szmizjerkę i wyszła przed dom. Na schodach zastała swoich braci. Jeden jadł wafelki z miodem a drugi pałaszował tort, który został po urodzinach. Poprosiła chłopaków, żeby uciszyli dzieci krzyczące i biegające przed ich płotem. 
Wróciła do pokoju .i usiadła ponownie przy biurku. Przypomniała sobie, że nie napisała kilku zdań z zastosowaniem słowa „szylkretowy”. Nigdy wcześniej nie spotkała się z tym określeniem. Znowu zajrzała do Wikipedii i już wiedziała, że szylkret to materiał dekoracyjny z rogowych płytek pokrywających pancerz żółwi szylkretowych żyjących w tropikalnych rafach oceanów. 
Kończąc to dziwne wypracowanie była bardzo zadowolona, że wszystkie podane przez nauczycielkę słowa zawarła w swoim opowiadaniu. 

Bożena Bednarek

Pobiegnę

Pozycja kota lśni w futerku
Tort z miodem smakowicie kusi
Owoc laktacji drży w rondelku
Szmizjerka piersi nazbyt dusi

We włosach grzebień szylkretowy
Ulicą podążam z nawyku
Sahary styl obowiązkowy
Przebrałam się w ciszy na strychu

Chcę zaznać choć chwilkę wolności
Zapomnieć o musie laktacji
To nie wyklucza miłości
A nawet zrobienia kolacji

Jak kot pobiegnę samotnie
I przejrzę się w lustrach wystawy
Choć oczy są czasem wilgotne
To wrócę i nie będzie sprawy

Jolanta Maria Dzienis

Trudne słówka

W mieście Cordobie pewna Hiszpanka
Słówka powtarza każdego ranka
Uczy się mówić, uczy się czytać
Chce swego gościa godnie przywitać

Bo choć przybędzie prosto z Sahary
To rdzenny Polak, przyjaciel stary
Tort mu upiekła miodem polany
I owocami garnirowany

Teraz wyrazy powtarza trudne
By jej przemowa wypadła cudnie
Część z nich pomija i jest w tym racja
Bo na co przyda się jej „laktacja”?

A kątem oka w lusterko zerka
Czy dobrze leży nowa szmizjerka
Poprawia grzebień, ten szylkretowy
Żeby mantylka nie spadła z głowy

Fotel po przodkach zniosła ze strychu
Czarny kot na nim mości się cicho
Pozycje tworzy przy tym wspaniałe
Futerko lśniące liżąc wytrwale

No i nareszcie, z ulicy dźwięki
Dzwonek z melodią skocznej piosenki
Serca staccato, puls przyspieszony
Mówią, że przybył gość upragniony!


fot. pixabay.com – pasek rozdzielający poszczególne teksty, złożony z kolorowych gwiazdeczek na granatowym tle

Podlaska Redakcja Seniora Białystok