„Czapki z głów! Państwo Szczęsnowiczowie świętują 70-lecie małżeństwa”.Tak brzmi tytuł artykułu na stronie isokolka.eu.

 

Pani burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska wraz z przedstawicielką Urzędu Stanu Cywilnego gratulowała jubilatom, a potem już kolejno cała rodzina.

I jak to przy zaślubinach, lampka szampana, odśpiewanie 200 lat, no bo wujkowi życzyć 100 to trochę za mało, taniec „młodożeńców” i poczęstunek przy suto zastawionych stołach.

Dużym zainteresowaniem cieszyła się prezentacja, którą przygotowały córki. Dotyczyła kolejnych rocznic ślubu i powiększającej się rodziny, bo trzy córki i syn zakładali swoje rodziny itd…

Na jednym zdjęć pokazali może pięcioletnią dziewczynkę i twierdzili, że to ja, nigdy bym siebie nie poznała bo nie widziałam wcześniej tej fotki a poza tym było to 67 lat temu.

Goście nie mieli czasu na nudę, bo nie brakowało różnych gier i zabaw, ale nikt nie zwracał uwagi na swój wiek (tylko wnukowie mieli do pięćdziesiątki), bo zabawa była przednia. „I ja tam z gośćmi byłam, miód i wino piłam…” tak na koniec nasuwa się refleksja, że małżeństwo to bardzo ciężka praca obojga partnerów. Miłość, fascynacja w pierwszej fazie przekształca się w zrozumienie, szacunek i o to trzeba bardzo dbać, żeby „wytrzymać” 70 lat.

A więc życzę wujostwu doczekania następnych okrągłych rocznic, a sobie (mamy już 52 lata małżeństwa) i wszystkim małżonkom kolejnych jubileuszy.

Lila Asanowicz

Podlaska Redakcja Seniora Sokółka