Prawie wszyscy chcemy mieć coś na własność i zdecydowana większość rzeczywiście coś posiada. Szczególnie cenione jest to we współczesnym świecie, gdzie „mieć” bardziej liczy się niż „być”. Są jednak obszary, w których obie postacie wymienionych dóbr zdają się występować jednocześnie. Chyba nic bardziej własnego nad fakt posiadania czegoś, co się samodzielnie wykonało.

 

Grupa młodzieży z wiejskiej szkoły otacza autorkę spotkania literackiego z bukietem kwiatów

Prawa autorskie
23 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Prawo własności uznawane jest za jedno z naczelnych praw w większości społeczeństw. Wśród innych – prawo własności intelektualnej, a więc i słowa pisanego. Jeśli więc miałabym na uwadze jakikolwiek „majątek”, według mnie będzie to przede wszystkim własność intelektualna. Do takich należy i twórczość artystyczna. O ile myślę o sobie, że zdecydowanie przedkładam „być” nad „mieć”, to broniłabym stanowczo własnych praw autorskich do słowa pisanego. Ale kiedy dosyć często spotykam w internecie swoje wiersze, to stwierdzam z ulgą, że prawie zawsze są opatrzone moim imieniem i nazwiskiem. Nadmienię, że cieszy fakt, iż moja twórczość jest dość szeroko wykorzystywana przez blogerów, czasem muzyków czy fotografików. Jednak znana jest zwłaszcza wśród uczniów szkół wszystkich szczebli, przygotowujących utwory do zaprezentowania na konkursach recytatorskich. Czasem zwracają się nawet wprost do mnie, gdy poszukują wierszy o określonej tematyce. Bo też i prawda, że w swoim pisarstwie poruszam każdą problematykę, a żadnych tematów nie unikam i nie pomijam.

Moje publikacje

pozycja książkowa autorki.

Mam kilka publikacji, których jestem jedyną autorką lub jedną z kilkorga. Jestem więc zarazem właścicielką lub współwłaścicielem dzieła. Jestem z tego dumna, czym… chwalę się niniejszym. Po raz pierwszy ujrzałam wprawdzie swoje pisanie w druku na łamach lokalnych gazet i pism, a mini zbiorki z konkursowych pokłosi literackich poprzedzały pierwszą publikację w pełni własną. Dojrzałam do tego w pełni pod koniec 2002 roku. Miał to być zupełnie inny tomik poetycki, ale mój Wydawca wraz ze swoją ekipą nie zdołał dokładnie zapoznać się z ogromną ilością materiału, jakim zarzuciłam redakcję. Ponieważ zbliżał się akurat zapowiadany srebrny jubileusz kierowanego przeze mnie przedszkola, przeto zaproponował tymczasem wydanie tomiku moich wierszy dla dzieci, napisanych również i na tę okazję. Tak więc Wydawnictwo JUVENTA, działające przy węgrowskim ogólniaku, w 2003 r. zainaugurowało w postaci niewielkiej książeczki moje „Rymowanie Pod Słoneczkiem”. Tytuł wymyślił sam Wydawca, a nawiązywał on do nazwy przedszkola, która właśnie wraz z jubileuszem miała mu być uroczyście nadana. Tomik został zilustrowany pracami plastycznymi najstarszych przedszkolaków. Nowiutkie egzemplarze, poza gośćmi honorowymi, otrzymały w tym dniu wszystkie przedszkolaki, wraz z maskotką uśmiechniętego słoneczka. O lepszej promocji pierwszej swojej książki nie mogłam marzyć.

Dokładnie rok później, w maju 2004 r. ukazał się mój objętościowy tom poezji dla dorosłych pt. „Jestem znakiem zapytania”. Tytuł wybrałam sama, a pochodzi on od tytułu jednego z zamieszczonych tam wierszy. Edytorsko jest to prawdziwa perełka! W wytwornej granatowej obwolucie, na pięknym białym papierze, z ilustracjami najzdolniejszych grafików wspomnianego liceum. Wśród autorów rysunków znaleźli się również moi byli wychowankowie. Owa publikacja to już poezja „poważna”, zawierająca wiersze głównie o problematyce egzystencjalnej. 

Spotkania autorskie

Autorka podpisuje swoje książki. Przed nią bukiet kwiatów. Z tyłu trzy kobiety i mężczyzna z egzemplarzami promowanego tomiku

Ta książka zainaugurowała prawdziwy wysyp spotkań autorskich. Przede wszystkim zafundowano mi przepiękną kameralną imprezę promującą tomik. Odbyła się ona w zabytkowych klimatycznych wnętrzach Miejskiej Biblioteki Publicznej im. A. Cieszkowskiego w Węgrowie. Przybyłe osoby zapełniły po brzegi całą przygotowaną na tę okazję salę. Były recytacje wierszy oraz oprawa muzyczna. Zdaje się, że nawet z piosenką opartą o mój tekst. Wszystko przygotowane przez klasę o profilu medialnym z węgrowskiego LO im. Adama Mickiewicza. Spotkanie zgromadziło przedstawicieli miejscowych władz, oczywiście również moich pracowników, osoby zaproszone, oraz innych zainteresowanych poezją. Były gratulacje, życzenia, kwiaty. Piękne chwile, które pozostaną w pamięci na zawsze. 

Taka promocja była impulsem do licznych zaproszeń z książką na spotkania. Bywałam najczęściej w szkołach wszystkich szczebli. Na przykład nieistniejące dziś gimnazja – tam byłam zapraszana najczęściej. Odwiedziłam ich większość w powiecie węgrowskim. Były też szkoły podstawowe oraz średnie. Najwłaściwszym miejscem spotkań z poezją były biblioteki i tych też odwiedziłam kilka. Wzruszające chwile przeżywałam w szkółkach wiejskich, gdzie jakieś dzieci nie mogąc kupić nawet tego tomiku dla dzieci, podchodziły nieśmiało z karteczką, abym im złożyła autograf. Raz byłam też zaproszona do węgrowskiego Klubu Seniora „Miła Przystań”. Spotkałam się także dwa razy z przedszkolakami w dwu różnych placówkach. Ale nie we własnej, bo nie byłoby to dla dzieci atrakcyjne. Dla innych maluchów byłam niczym… wróżka lub ktoś w tym stylu. Oho, to taka pani, co pisze wiersze! A dla własnych byłam tylko zwykłą panią dyrektor. 

Wszystkie te spotkania łączyło jedno – niezwykle przyjemna atmosfera, widoczna wcześniejsza praca nauczycieli nad przygotowaniem uczniów, a także intrygujące i czasem zaskakujące pytania widowni. No i zwyczajowe kwiaty, pisemne, ozdobne podziękowania oraz – obowiązkowo – wspólna fotografia. Dziś nie potrafię ich wszystkich odnaleźć.

Co potem?

dwie pozycje książkowe – antologie zawierające wiersze autorki artykułu

Zostałam ponadto dwa razy zaproszona do umieszczenia swoich wierszy w poważnych antologiach. Pierwszą była, wydana przez „MiGG” w Radomiu 2000 r., publikacja „Dojrzewanie w miłości”. Znalazły się w niej wiersze znanych poetów współczesnych, w tym na przykład ks. Jana Twardowskiego. Druga antologia – „Pod rodzinnym niebem” – w pięknym wydaniu jubileuszowym z okazji dziesięciolecia istnienia Grupy Poetyckiej IWA (Łochów – Sadowne – Stoczek), 2011 r. Pośród osiemnaściorga autorów, znalazło się również miejsce dla moich aż dwunastu wierszy, notki biograficznej i fotki. Promocja wydawnictwa, z ciekawą oprawą artystyczną, odbyła się w Ośrodku Kultury w Łochowie. Byłam tam oczywiście. Traktowana jak bardzo pożądany gość. Bo też i gościnnie znalazłam się w antologii. Na razie nie myślałam o kolejnych większych publikacjach.

Odeszłam na emeryturę, zmieniłam miejsce zamieszkania na Białystok. Nie znalazłam tu dla siebie stosownej grupy literackiej. Uznałam, że trudno zaczynać coś od nowa w tym wieku. Pisałam do szuflady i to bardzo dużo. Tymczasem zostałam członkiem redakcji portalu podlaskisenior.pl. Pisałam przez dwa lata artykuły wspomnieniowe o treści etnograficznej, choć w formie opowieści z nutą biograficzną. W pewnym momencie wpadłam na pomysł, by je opublikować w formie książkowej. Ostatnią publikacją zwartą była więc książka „Między opłotkami”, wydana w 2019 roku przez Wydawnictwo Ridero.

Ta… nie doczekała się żadnej promocji. Co innego małe miasteczko, gdzie byłam powszechnie znana i nazywana lokalną poetką. Białystok mnie nie zna, a moje pisanie jest tym z niższej półki niż autorów zasługujących na ich prezentowanie. W związku z tym nie sprzedaję też książki, ale zazwyczaj ofiarowuję, a szczególnie na aukcje charytatywne. Muszę przyznać, że ci, co ją wylicytowali i przeczytali, są pełni uznania i zachwytu. Ale są to ludzie kochający to, co dawne. Co minęło już bezpowrotnie, a ja zdążyłam ocalić te resztki od zapomnienia. Zwłaszcza młodszemu pokoleniu we własnej rodzinie. Mimo wszystko bardzo się cieszę z jej wydania. Pragnieniem moim jest, by jej egzemplarze dotarły do wszystkich szkół i bibliotek przynajmniej w powiecie Bielsk Podlaski, gdzie się urodziłam i zdałam maturę. Zamierzam poczynić starania, by tego dopełnić.

Na pewno nie wydałabym nic, gdyby moje pisanie nie było dostrzeżone i przynajmniej wyróżnione w literackich konkursach. Ale o swoich skromnych osiągnięciach w tym zakresie napiszę w kolejnym artykule.

foto: z archiwum autorki

Jadwiga Zgliszewska
Podlaska Redakcja Seniora Białystok