Nowe technologie coraz śmielej wkraczają w życie osób starszych. Wciąż jednak są osoby, które nie chcą korzystać z internetu i stawiają twardy opór przed cyfrowym światem. Jaką postawę wobec nich przyjąć?

Jak pokazują Analizy Statystyczne Głównego Urzędu Statystycznego 43,2% polskich seniorów korzysta z internetu. Przydaje się on do robienia zakupów, bankowości elektronicznej, kontaktów z najbliższymi oraz rozrywki. Wystarczy mieć smartfona w kieszeni, by mieć pod ręką wiele możliwości, jakie daje cyfryzacja. I seniorzy sobie to chwalą. 

Badanie Seniorzy w świecie cyfrowym pokazało między innymi, że aż 95% osób z Pokolenia Silver jest zadowolonych z robienia zakupów w e-sklepach. Co więcej, poleciłoby taki sposób robienia zakupów swoim rówieśnikom. Trend ten stale rośnie, gdyż kolejne pokolenia, wchodzące w wiek emerytalny, są już zaznajomione z technologią. 

Koledzy i koleżanki z naszej redakcji Podlaskiego Seniora korzystają z niego i zachęcają do tego innych. Online odbywają się kolegia, prowadzony jest fanpage na Facebooku i Instagramie. Podlascy seniorzy nie boją się korzystać ze sztucznej inteligencji AI w swych doświadczeniach dziennikarzy obywatelskich. Chętnie też korzystają z aplikacji w załatwianiu codziennych spraw.

Ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że obok entuzjastów cyfryzacji i smartfonizacji seniorów nie brakuje w Polsce tych, którzy mówią o internecie stanowczo: Ja tego nie potrzebuję! I zawsze, słysząc takie słowa, mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony mam świadomość ich lęku przed nieznanym i postawy zamkniętej, z drugiej zaś mam przed oczami piramidę potrzeb Maslowa. Wiele osób starszych po prostu nie stąpa po wysokich szczeblach piramidy. Trudno bowiem dać komuś smartfon, gdy potrzeba bezpieczeństwa czy przynależności nie jest zaspokojona. To argument koronny opornych seniorów: żadna technologia nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem.

Jak całą sytuację widzą sami zainteresowani? O to pytam Michała, redakcyjnego kolegę. 

Korzystanie z nowoczesnych technologii jest najlepszym przykładem, jak trudno znaleźć złoty środek między podążaniem za rozwojem cyfryzacji a zdrowym rozsądkiem. Młodsze pokolenie już jest na smyczy smartfonów i nie ma dla nich ratunku. Całe ich życie polega na symbiozie z ekranem i tym, co na nim widzą. Ostatnim bastionem oporu są seniorzy i w nich cała nadzieja na pokazanie, że istnieje realna rzeczywistość i inni ludzie są gotowi rozmawiać na „żywo”.

Pomijając zanik naturalnych dla człowieka kontaktów „twarzą w twarz” i wynikający z tego proces ograniczenia więzów międzyludzkich, mamy niestety bardzo wiele zagrożeń, polegających na bezrefleksyjnym przyjmowaniu fałszywych informacji i okazyjnych promocji, mających na celu wyłudzenie pieniędzy. Wynika to z zachłyśnięcia się dostępem do nieznanego kiedyś świata cyfrowego tak naturalnego dla młodych i nowego, zmieniającego jakość życia, dla seniorów. Żeby z tego dobrodziejstwa korzystać bezpiecznie należy położyć nacisk na naukę dostosowaną do osób starszych. Warsztaty powinny być koordynowane przez organizacje senioralne, które najlepiej wiedzą do kogo kierować szkolenia i w jakim zakresie. 

Tak jak nie można zmusić do pisania wierszy, tak nie można na siłę zmuszać do korzystania ze smartfonów, komputerów, płacenia Blikiem itp. Po prostu nie każdy zdoła opanować te technologie. Każda nowość, a także istniejące rozwiązania, jeśli są wprowadzane powszechnie, to decydenci muszą wziąć pod uwagę, czy dana grupa wiekowa jest w stanie opanować je mentalnie i finansowo. Moja 91 letnia mama z ledwością obsługuje prostą komórkę i często ją przeraża, gdy naciśnie nie ten przycisk. Nawiasem mówiąc, lubi mieć w domu gotówkę i wtedy czuje się bardziej komfortowo. Oczywiście, młodsze roczniki sprawnie potrafią wyjść z opresji w trakcie korzystania z tych udogodnień cywilizacyjnych.

Ja, Michał, staram się nie ulec wszechogarniającej nas zewsząd cywilizacji cyfrowej. Oczywiście, korzystam z smsów i różnych komunikatorów, gdyż ułatwiają przekazywanie informacji w dowolnym miejscu i czasie. Nie prowadzę jednak za ich pomocą rozmów, ponieważ wolę na żywo lub interaktywnie, kiedy widzę i słyszę partnera do konwersacji. Już dwa razy skorzystałem z kasy samoobsługowej (nie było nikogo przy normalnej kasie) i widziałem, jak klienci w moim wieku nie chcieli z niej skorzystać, woleli czekać na otwarcie tradycyjnej. Bardzo lubię robić zakupy na bazarkach, gdzie stosunki sprzedawca – klient są bardziej swobodne, zawsze można pogadać o pogodzie i polityce. To jest to szukanie złotego środka. Najważniejsze, nie dać się wypchnąć z życia społecznego i pokazywać młodym, że nasz styl życia też może być przyjemny i satysfakcjonujący. Ludziom trzeba patrzeć w oczy a nie w ekran. 

fot.: freepik

Barbara Górnicka-Naszkiewicz
Michał Różycki

Podlaska Redakcja Seniora Białystok