Październik

przywitał się chłodem

nagość jesionów
przyprawia o dreszcze

strudzona czeremcha jakby
krzyczała jeszcze za wcześnie

w osikowym młodniaku
srebrnolistne szemranie

brzoza z pokorą
dochodzi do głosu

wkrótce i ja oddam ziemi
cząstkę swego losu

Jeszcze

jeszcze parę błysków
słonecznego flesza
i zmieszają się odcienie
ochry rubinu i złota

jeszcze parę
westchnień wiatru
i drzewa rozbiorą się
do snu z ochotą

jeszcze parę chmur
dogada się z deszczem
i szarość zawładnie
pejzażem

jeszcze mgła
i szron
i liść ostatni

jeszcze

Jesienne tęsknoty

Stado żurawi w podróż wyrusza,
znów pozostanie pustka i cisza.
Naszą obecność wchłonęła rzeka.
Jak cię dogonić? Gdzie na mnie czekasz?

Przybądź z powrotem lotny wędrowcze,
otul nadzieją w najbliższą wiosnę.
Listy jak liście brunatnowieją,
przybądź na wiosnę, otul nadzieją.

Klangorem żegnasz, klangorem witasz.
Tęsknoty moje… Czy je odczytasz?
Z zapamiętaniem wtulam się w cieszę.
Twój oddech może jeszcze usłyszę?

Jeszcze usłyszę…

Jesiennie

park pławi się w jesiennym złocie
jak Midas w swoim królestwie

o wschodzie pełno refleksów
w odcieniach amarantu a zachody
jak karmazynowy przypływ

liście drżą o ostatnie pocałunki słońca
niedługo zostaną zdradzone
wiatr i deszcz skaże je na ostatnią dolę

jeszcze tylko jeż skorzysta z brunatnej
pierzyny dzieci pobawią się w szeleszczenie
a dorośli zatęsknią za minionym

Krystyna Gudel