To tytuł nowej wystawy czasowej w Muzeum Sybiru przygotowanej kobietom przez kobiety. Przybliża ich wspomnienia o pobycie na tej nieludzkiej ziemi i pobudza do refleksji nad pytaniami: Co znaczyło być kobietą na Sybirze? Jakie trudności spadały na kobiety, które znalazły się w sytuacji granicznej? Jakie przeżycia łączą je z ofiarami współczesnych konfliktów?

 

Plakat wystawy

Większość deportowanych na Sybir to były właśnie kobiety – babki, matki, żony, siostry, córki. O ich głos upomniały się teraz inne kobiety. Kuratorki wystawy – dr Karolina Mosiej-Zambrano, Katarzyna Śliwowska i Magdalena Zięckowska-Tuchlińska wybrały ponad 60 relacji kobiet, które doświadczyły sowieckich represji w formach dotychczas marginalizowanych, omijanych. Fragmenty ich przekazały w ręce artystki, malarki Ewy Urwanowicz, która wybrała 20 z nich i nadała im kształt plastyczny.

Kuratorki zaprosiły do współpracy przy jej przygotowywaniu przedstawicielki białostockich Sybiraczek: Teresę Borowską, Jolantę Hryniewicką, Wandę Kościuczuk, Janinę Rutkowską i Barbarę Sokólską, w roli Ambasadorek wystawy. Ich opowieści były dodatkową inspiracją i motywacją do dalszego działania, wpłynęły na końcowy kształt ekspozycji.

Wystawę otwierają zdjęcia kobiet, dziewczynek, małych dzieci, wywiezionych na Sybir. Dalej pojawiają się obrazy czarno-białych twarzy, sylwetek namalowanych na tkaninach, luźno zwisających z sufitu. Tworzą labirynt ukazujący los Sybiraczek. Na ich twarzach widać uczucia i emocje: ból, krzyk, siłę i rezygnację. Na obrazach ożywają na nowo, dając świadectwo traumatycznych przeżyć, ale także kobiecej siły. 

„Wielkość płócien była jedynym, co zostało mi narzucone od początku – opowiadała malarka Edyta Urwanowicz. – Płótna są niezagruntowane, więc nie wszystko da się na nich namalować. Celowo pozbyłam się kolorów, chciałam skupić uwagę na twarzach, gestach. Skojarzenie z całunem z tyłu głowy miałam cały czas. Do tego celowo przeskalowałam postaci, by w małej przestrzeni wystawy miały większe oddziaływanie”.

Widok sali wystawowej. Na tkaninach namalowane obrazy.

„Chciałyśmy, aby te płótna zawieszone były pod różnymi kątami i przenikały się. Aby jedną kobietę można było zobaczyć przez drugą. Dlatego nie obciążyłyśmy płócien, żeby uzyskać efekt oddychania, poruszania się. Ta wystawa jest żywym organizmem, tak jak każdy z nas” – mówiły jej kuratorki. 

„Jako kobiety najbardziej wzruszamy się matkami, zwłaszcza tymi, które miały małe dzieci. To my byliśmy tymi dziećmi. Dziś jesteśmy ludźmi w podeszłym wieku, ale ta trauma sybiracka, te wspomnienia – to wszystko w nas jest. Nawet cienka kreska zmusza, by stanąć przed obrazem i zastanowić się nad losem kobiet zesłanych na Sybir” – wspominały Ambasadorki.
Wernisaż pierwszej w historii Muzeum Sybiru wystawy czasowej odbył się 1. grudnia b.r. Ekspozycja będzie dostępna do 28 kwietnia 2024 r.

Kobieta i wojna – konferencja naukowa

Widok sali konferencyjnej. Przy pulpicie z mikrofonem stoi kobieta.

2 grudnia, dzień po otwarciu wystawy czasowej „Tylko ból jest mój” odbyła się konferencja naukowa – „Kobieta i wojna. Perspektywa kulturowa, społeczna i psychotraumatologiczna”. 

Jej celem było przyjrzenie się opowieściom kobiet Sybiru w szerszym kontekście. Była poświęcona kobietom porwanym przez wir historii, doświadczających przemocy i odbudowujących swoje życie po dramatycznych przeżyciach.

*

Na konferencję przybyło liczne grono słuchaczy, przede wszystkim Sybiraczki i Sybiracy – łącznie z Prezesem Zarządu Głównego Związku Sybiraków, Kordianem Borejką.

Obecni byli także, m.in. posłanka Alicja Łepkowska-Gołaś, przedstawiciele Urzędu Miejskiego, w tym pełnomocniczka ds. równego traktowania Anna Dobrowolska-Cylwik, oraz naukowczynie z Uniwersytetu w Białymstoku: prof. Izabela Święcicka – prorektor ds. nauki i współpracy międzynarodowej Uniwersytetu w Białymstoku, członkini Rady Kobiet przy Prezydencie Miasta Białegostoku oraz prof. Violetta Wejs-Milewska i dr hab. Barbara Czarnecka z Wydziału Filologicznego UwB.

W rolach prelegentek i moderatorek dyskusji wystąpiły specjalistki z zakresu psychologii i psychotraumatologii. – Izabela Trybus i dr Wiola Rębecka, które poruszyły tematy milczenia, transmisji traumy międzypokoleniowej oraz długofalowych skutków doświadczeń wojennych. 

Pierwsza z nich zaczęła swoje wystąpienie od pytania: – „Jak przeżyć wojnę, będąc kobietą? Decyzje o wojnach podejmują rządzący mężczyźni. Kobieta jest łupem wojennym – mówiła. – Atak na kobiety jest elementem zaplanowanego ludobójstwa, a gwałt jest narzędziem, rodzajem broni”.

Stoją w szeregu mężczyzna i kobiety z kwiatami.

W swoim wystąpieniu psychoterapeutka poświęciła dużo uwagi zjawisku przemilczenia oraz międzypokoleniowej transmisji traumy. Milcząc, przekazuje się ją kolejnym pokoleniom– przez różne zachowania, np. zdystansowanie, chłód. Nazywa się to dziedziczeniem traumy przez relację. 

Jej zdaniem w Polsce nie podjęto i do dzisiaj brakuje pracy nad traumą po II wojnie światowej, jaką powinno odbyć całe społeczeństwo. Nie wolno było mówić o zbrodniach tych, którzy nas „wyzwalali”. Liczba gwałtów „wyzwolicieli” na Polkach jest niedoszacowana. Milczenie ofiar gwałtów wojennych brało się z przekonania, że należy to przykryć. Przerwanie milczenia to pierwszy krok do przepracowania. Ale o zabraniu głosu często decyduje społeczna reakcja na ofiary gwałtu, na dzieci urodzone z gwałtów.
Izabela Trybus odniosła się do sybirackich relacji, wśród których znalazła niewiele świadectw o przemocy takiej jak gwałt. Być może nie chciano o tym mówić, a doświadczone tak kobiety już nie żyją. Z kolei dzieci nie potrafią nazwać tego, co im zrobiono. Traumę zapamiętują nieświadomie. To doświadczenie wpływa na dalsze funkcjonowanie, pojawia się np. depresja albo koszmary – chociaż nie domyślamy się, skąd się to wzięło. Mówimy „ocalona” a nie „ofiara”, bo to podkreśla siłę, jaką trzeba mieć, aby przeżyć traumę.

Druga panelistka, dr Wiola Rębecka, także zajmuje się transgeneracyjną traumą i długofalowymi skutkami traumy wojennej. „Trauma to z języka greckiego „rana”. To normalna odpowiedź naszego ciała na nienormalną sytuację – taką, która nas przeciąża” – wyjaśniała.

Szukając świadectw sybirackich trafiała głównie na świadectwa mężczyzn. Jej uwagę zwróciła także wielość historii mówionych. Badaczka odniosła się do tego, że obecni współcześnie wśród nas Sybiracy byli deportowani jako dzieci, a one mają dużą zdolność przetrwania, dostosowania się do warunków. Zwłaszcza, jeśli mają dobrą więź z opiekunem. W sybirackich świadectwach o matce najczęściej czytamy czy słyszymy słowo „mamusia”.

W swoim referacie dr Rębecka przedstawiła również kolejny rodzaj stosowanej broni – głód, tak często pojawiający się w narracjach o pobycie na Sybirze. – Głodzenie warunkuje nasze zachowanie. Dochodzi także do długofalowych zmian metabolicznych (cukrzycy, chorób niedokrwiennych serca, raka piersi). U dzieci, których matki w ciąży przeżyły stres i głód może dojść do zaburzeń poznawczych. 

Siedzą uczestnicy konferencji. Jedna z kobiet mówi do mikrofonu trzymanego w ręce.

Duże wrażenie wywarła jej opowieść o kobietach zgwałconych w czasie wojny, na Bałkanach w 1991 r. Dzieci urodzone w wyniku gwałtów były pozbawione tożsamości. Lokalne prawo nie zezwalało na wystawienie im świadectwa urodzenia, gdyż ich ojciec był nieznany. To nie dawało im możliwości kształcenia się, podjęcia pracy. Zarówno dzieci jak i ich matki były napiętnowane przez miejscową społeczność. Dlatego pokrzywdzeni zaczęli jednoczyć się, zakładać organizacje, walczyć o swoje prawa obywatelskie.

„Sybiracy również mają za sobą bolesne doświadczenia dyskryminacji po powrocie z deportacji – mówiła Jolanta Hryniewicka – byliśmy obywatelami drugiej kategorii. Musieliśmy ukrywać swój pobyt na Syberii, żeby kontynuować edukację lub znaleźć pracę. To nasi rodacy tak nas traktowali”.

Ocalałym jest potrzebna pomoc, także Sybirakom, tu i teraz – mówiła dr Rębecka. –. Dobrze, że taka dyskusja jak dzisiejsza, odbyła się tutaj, w Muzeum Sybiru w Białymstoku. Traumę się leczy kolektywnie. Dobrze, że i wystawę, i konferencję można było przeżyć grupowo.

Konferencja przyciągnęła liczne grono uczestników, w tym przedstawicieli środowiska naukowego, a także zainicjowała dyskusję na temat traumy wojennej, jej wpływu na społeczeństwo oraz potrzeby pomocy ocalonym.

Na zakończenie jeden z uczestników zwrócił się z apelem do Dyrektora Muzeum, aby zaprezentowana wystawa przekształciła się w wystawę stałą, poświęconą kobietom Sybiraczkom, cichym bohaterkom wojny, ponieważ one na to zasługują.

Źródło i zdjęcia: Muzeum Sybiru

Maria Beręsewicz
Redakcja Podlaskiego Seniora Białystok