Seniorzy chcą się rozwijać i edukować. Jednak Uniwersytety Trzeciego Wieku (UTW) to dla niektórych za mało. Wiele osób 70+ wstępuje w mury państwowych uczelni wyższych i podejmuje studia dzienne. Czy nowy trend za kilka lat stanie się normą?

Senior robi notatki podczas zajęć uniwersyteckich, fot. freepik.com

W ostatnim czasie w centrum uwagi są seniorzy, którzy nie patrząc w metrykę, realizują swoje edukacyjne ambicje. Nie robią tego bynajmniej w Klubach Seniora, czy UTW. Dla niektórych sama nazwa jest stygmatyzująca. Młodzi duchem seniorzy czują potrzebę rozwoju. I bardzo dobrze. To, że są wyjątkami w młodszych grupach, wcale im nie przeszkadza. Wśród akademickiej społeczności budzą jednak sensację godną okładek gazet.

Studiowanie to nie tylko nauka, ale i relacje społeczne. To one chyba najbardziej elektryzują niedowiarków. Przykładem może być Zenon Lenczewski, który z koleżankami chodzi na piwo i jest z nimi na „Ty”. Mężczyzna rozpoczął studia w wieku 76 lat. Nie pierwsze, a może i nie ostatnie. Wyjechał też na Erasmusa+do Chorwacji. Studia dzienne – jak sam mówi – zwiększyły jego poczucie własnej wartości, poszerzyły wiedzę, ale też były wspaniałą przygodą. 

Dane z polskich uczelni pokazują, że przybywa studentów i doktorantów państwowych uczelni wyższych w wieku 70+, a nawet 80+. Dla „dojrzałych” studentów Pesel nie jest wymówką. Są aktywni na wielu polach, nie boją się też stanąć ramię w ramię z młodymi. I takie wiadomości są bardzo optymistyczne. Edukacja i rozwój przez całe życie to przecież klucz do dobrostanu!

Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że tacy ludzie należą w Polsce do awangardy społecznej. To wyjątki odkryte w wielkich miastach. Gdzieś na przeciwległym biegunie są seniorzy, którym nie chce się chcieć, bo przecież „swoje już przeżyli”.

Czy idea edukacji przez całe życie ma szanse zaktywizować polskie społeczeństwo? O to pytam Michała, redakcyjnego kolegę.

Sama idea edukacji nie jest niczym nowym, wszak mówi się, że człowiek uczy się do końca życia. Może bardziej dotyczy to uczenia się na własnych błędach, ale zawsze to jest jakaś namiastka edukacji. Prawdę powiedziawszy, to uczenie się na błędach wychodzi nam, ludziom, bardzo słabo, jest nawet odwrotnie, pomimo racjonalnych przesłanek i doświadczeń z życia codziennego. Wystarczy spojrzeć na naszą Matkę Ziemię i na to, z jakim zapałem staramy się ją zniszczyć, by nie nadawała się do życia.

Jeśli ktoś czuje się na siłach w wieku dojrzałym, by po przejściu na emeryturę zasiąść w ławach akademickich razem z młodzieżą, to „chapeau bas”. Na pewno jest wiele osób, których losy tak się potoczyły tak, że nie miały możliwości studiowania, ani oddania się nauce. Czas poświęcony tejże na emeryturze jest ostatnią okazją, by zrealizować własne marzenia, a może jeszcze zostawić po sobie wartościowe i przełomowe prace naukowe.

Zapewne, nie będzie to zjawisko masowe, egalitarne. To raczej dyscyplina dla wybranych. Przede wszystkim musi zostać spełniony warunek dobrej kondycji poznawczej, którą wyznacza sprawność pamięci, inteligencja i dotychczasowa droga po szczeblach nauczania. Bardzo duże znaczenie ma także sytuacja materialna w dzieciństwie i w dorosłym życiu, która pozwoliła na swobodę w zdobywaniu wykształcenia i realizowanie się kontaktach społecznych. Jak wiadomo, mimo haseł o równym dostępie do nauki, to w praktyce dostęp do tych dóbr jest mocno ograniczony dla mieszkańców wsi i małych miejscowości. Jeśli dołożymy do tego wykluczenie komunikacyjne, to mimo chęci i predyspozycji, nauka dzienna na uczelni wydaje się niezwykle trudna.

Bardziej realne wydaje się studiowanie eksternistyczne, jeśli będzie taka oferta dla osób starszych proponowana przez uczelnie. Na razie chyba to trudne do zrealizowania. Może, jeśli nakłady na naukę zostaną zwiększone, to ktoś zlituje się nad seniorami i da im dostęp do wiedzy na równi z młodzieżą akademicką. 

Na razie możemy uczestniczyć w zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, dokształcać się w Klubach Seniora, na warsztatach organizowanych przez organizacje społeczne i oczywiście uczyć się w domu. Zresztą dom jest najbardziej bezpiecznym miejscem, a mieszkańcy czwartych pięter dodatkowo dysponują nieograniczonym czasem na naukę, bo prawie z domu nie wychodzą. 

*

Barbara Górnicka-Naszkiewicz
Michał Różycki
Podlaska Redakcja Seniora Białystok