Szczególny tydzień w roku skłania do refleksji, głębokiego zastanowienia się nad przeszłością, wytyczenia sobie nowych celów w życiu. Poza tym, jak twierdził W. Earl Hall: „Nauka nigdy nie wykorzystała tak skutecznego środka uspokajającego jak słoneczny wiosenny dzień”. A taki właśnie nastał i skłania do wspomnień. Wspomnień szczególnych, bowiem związanych z tytułową pierwszą literą alfabetu. 

Obok siebie stoją uśmiechnięci kobieta oraz mężczyzna z kilkuletnią dziewczynką na rękach.

Moja babcia miała na imię Anastazja, mama Aniela, jednak to imię Anna zdominowało mój żywot. Przysłowie mówi, że „szczęśliwy, kto na świętą Annę upatrzy sobie pannę”. Co prawda, mojej Anny nie spotkałem w jej imieniny 26 lipca, nie przeszkodziło to jednak we wspólnej szczęśliwej egzystencji przez 50 lat i 9 dni. Jak pisał Antoine de Saint Exupery: „Kochać, to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć w tym samym kierunku”. 

W pełni zgadzam się z opiniami na temat tego imienia. Anna jest osobą radosną, pełną energii, ma wrodzoną pogodę ducha, szybko zdobywa przyjaciół. Jest kreatywna i twórcza. To osoba sympatyczna i pełna hipnotyzującego uroku osobistego. 

Kolejna Ania, to moja siostrzenica. Dziewczyna pracowita, solidna uczennica i studentka, posiadająca własną rodzinę, spełniona jako żona, matka, pracownica. Posiada dużo z cech wcześniej przeze mnie wymienionych. 

Życiowa decyzja podjęta przez syna skutkowała pojawieniem się kolejnej Anny w rodzinie. Pokazała swoją odwagę, upór, poświęcenie w opiece nad 4,5-letnim synem oraz 2,5-letnią córką po śmierci męża. Wielki szacunek. 

Nie mogę pominąć mojej chrześniaczki, również Anny. To zdolna pani architekt krajobrazu. Co prawda minęło sporo czasu od ostatniego kontaktu, ale dystans dzielący nas jest jedną z przyczyn takiego stanu.

Nigdy nie sądziłem, że mam pewne predyspozycje, wstydzę się tego słowa, aktorskie. I znowu pewna Anna, instruktor Kolneńskiego Ośrodka Kultury i Sportu, przekonała mnie i zachęciła do udziału w filmie „Legenda o Janku z Kolna” oraz do teatru przy stoliku – sztuki Yasminy Rezy „Bóg mordu”. Doświadczenie i przeżycia, których się nie zapomni. 

Kilka lat temu, rozpoczynając współpracę z portalem podlaskisenior.pl, znowu trafiłem na Annę, dziennikarkę obywatelską. Osoba wszechstronna, udzielająca się na różnych seniorskich forach. Podczas kolegium miło słuchało się jej komentarzy i różnych opinii. Zawsze podziwiam osoby, których zasób słownictwa jest dla mnie przykładem i zachętą do doskonalenia swojego warsztatu dziennikarskiego. 

Kropką nad i niech będzie pewna młoda osoba, której imię nie brzmi Anna, ale jest również zaczyna się na literę a – Antonina, kochana wnuczka. Będąc za granicą podczas jej narodzin i informując wszystkich o tym wydarzeniu, wywołałem konsternację. Ponieważ urodziła się 4 lipca, czyli w amerykańskie Święto Niepodległości, napisałem: urodziła się Antonina Independence Reglińska. Pannica bardzo zdolna, już prawie 16-latka. Bardzo wiele wakacji spędzaliśmy razem, różnego rodzaju zajęcia, wyjazdy, spotkania. Wszak babcia plastyczka i miłośniczka rękodzielnictwa nie pozwalała na nudę. Dziadek, dzięki wspólnym wizytom na basenie, nieświadomie wywołał miłość do pływania i potrójnych salt pod wodą. 

Odnoszę wrażenie, że wszystkie wymienione damy kierowały się cytatem autorstwa Ralpha Waldo Emersona: „Nie idź tam, gdzie prowadzi droga. Idź tam, gdzie nie ma ścieżki i zostaw swój ślad”. I w ten sposób zostawiły ślad w moim sercu.

Foto autora

Eugeniusz Regliński
Podlaska Redakcja Seniora Kolno