Tyle czasu musiało wystarczyć grupie seniorów z Nauczycielskiego Klubu Turystycznego w Białymstoku, by uchwycić klimat Paryża i poznać niektóre jego sekrety.

Większość z nas była w Paryżu pierwszy raz. Pięć dni na Paryż to niewiele, byliśmy jednak zdeterminowani, by zobaczyć jak najwięcej. Nie mieliśmy profesjonalnego przewodnika, ale przy dzisiejszych możliwościach nowych technologii i operatywności moich koleżanek, dotarliśmy do wszystkich zaplanowanych miejsc. 

Dobrym pomysłem pierwszego dnia, po dotarciu z lotniska do naszego hoteliku i szybkim zakwaterowaniu, był rejs Sekwaną. Barka płynie od wieży Eiffla w stronę Luwru, następnie okrąża wyspę Île de la Cité, na której stoi Katedra Notre-Dame i wraca w miejsce wypłynięcia. Płynąc, mogliśmy obserwować liczne zabytkowe budowle widoczne na obu nadbrzeżach i podziwiać paryskie mosty. Smutny widok przedstawiała katedra Notre Dame, otoczona siecią wysokich dźwigów, choć jednocześnie był to dowód, że odbudowa trwa.

Luwr

plac przed Luwrem ze słynną piramidą

Oczywiście, w programie naszej wycieczki nie mogło zabraknąć wizyty w najsłynniejszym muzeum sztuki. Znajdują się tu zbiory liczące około 350 000 dzieł od czasów najdawniejszych po połowę wieku XIX. Podzielono je na osiem działów: Starożytnego Egiptu, Starożytnego Bliskiego Wschodu, Starożytnej Grecji, Starożytnego Rzymu, Sztuki Islamu, Rzeźby, Malarstwa, Rzemiosła Artystycznego, Rysunku i Grafiki.

Do dyspozycji mieliśmy cztery godziny, wiadomo więc było, że nie uchwycimy wszystkiego. Ale udało nam się dotrzeć do najsłynniejszych dzieł światowego dziedzictwa, m.in. zobaczyliśmy Wenus z Milo, Nike z Samotraki, Kodeks Hammurabiego, Wesele w Kanie Paolo Veronese, Tratwę Meduzy Theodore Gericaulta, Wolność prowadzącą lud Eugene Delacroix. Zapamiętałam też trzy różne wizerunki św. Sebastiana. I Mona Lisa Leonardo da Vinci. Niestety, barierka, ochrona i tłumy turystów przed tym obrazem raczej nie sprzyjają kontemplacji tajemniczego uśmiechu Mony Lisy. Ale cieszę się, że na moment stanęłam przed nią.

Wersal

grupa zwiedzających stoi przed Wersalem

Jeszcze na początku XVII wieku Wersal to była malutka wioska otoczona lasami pełnymi zwierzyny. Uwielbiał w nich polować Ludwik XIII i dla niego wybudowano pałacyk myśliwski. Ludwik XIV podjął decyzję o diametralnej przebudowie Wersalu i przystosowaniu go do rangi rezydencji królewskiej. Przypomnę, że w Wersalu w najsłynniejszej komnacie, w Sali Lustrzanej, podpisano Traktat Wersalski, kończący I wojnę światową (28.06.1919). Pałac imponująco prezentuje się z zewnątrz, wewnątrz – piękne komnaty, bogaty wystrój, wspaniałe malowidła, ale jakoś nie zawładnęło to moim sercem.

Wersal to nie tylko pałac, to też 800 hektarów ogrodów pełnych rzeźb, fontann, alei kwiatowych, labiryntów, ukrytych pergoli i stawów. I tu można się zatracić. 

W głębi parku znajdują się jeszcze dwie rezydencje. Grand Trianon – letnia rezydencja króla Ludwika XIV. Petit Trianon – pałacyk wybudowany z rozkazu Ludwika XV dla faworyt – markizy de Pompadour i kolejnej – hrabiny du Barry. Ludwik XVI ofiarował Petit Trianon swojej żonie, królowej Marii Antoninie, która szukała tu schronienia przed burzliwym życiem dworskim. Warto iść jeszcze dalej, do słynnej wioski Marii Antoniny. To farma, która spełniała wymogi prawdziwego gospodarstwa wiejskiego. Był tam dom królowej, mleczarnia, gołębnik, ogrody warzywne, różne zwierzęta, pastwiska… Taki sielsko-bajkowy klimat. Zabudowa wioski pozostała w stanie nienaruszonym po dziś dzień.

Grób Fryderyka Chopina na cmentarzu Pere Lachaise. Przy nim grupa zwiedzających

Cmentarz Père Lachaise – dosłownie „cmentarz ojca de la Chaise”, spowiednika Ludwika XIV. Podobno spoczywa tu ponad 300 tysięcy osób, a niektóre dane mówią o milionie. Pochówki nadal są dokonywane, ale trzeba zdobyć specjalne zezwolenie.

My oczywiście szukamy grobu Fryderyka Chopina, który zmarł 17 października 1849 roku. Charakterystyczną rzeźbę nagrobną, przedstawiającą muzę Euterpe, wykonał Auguste Clésinger, mąż Solange Sand, córki George Sand. Świeże kwiaty i znicze świadczą, że grób naszego wybitnego kompozytora jest odwiedzany. Mamy ochotę wspólnie posłuchać jakiegoś utworu Chopina, ale pojawia się wycieczka z przewodnikiem, więc idziemy dalej. Odnajdujemy jeszcze kilka grobów znanych postaci: Jima Morrisona, wokalisty słynnego zespołu „The Doors”, Oscara Wild’a, poety irlandzkiego (odwiedzające grób kobiety zostawiały na pomniku odcisk wymalowanych szminką ust i obecnie zabezpieczono go szklaną płytą, na której fanki poety nadal zostawiają czerwone serduszka), Edith Piaf, słynnej pieśniarki francuskiej. Zatrzymujemy się też przy grobie Théodore Géricault. Na kamiennym postumencie widzimy półleżącą postać malarza z pędzlem w dłoni. Nieco niżej umieszczono płaskorzeźbę, wyobrażającą najsłynniejsze płótno Géricaulta „Tratwę Meduzy”, którą widzieliśmy w Luwrze.

Cmentarz Montmartre 

kobieta stoi przed symbolicznym grobem J. Słowackiego

Do dzielnicy Montmartre, którą koniecznie trzeba odwiedzić, by poczuć klimat starego Paryża, trafiamy w pochmurny, deszczowy dzień. To tutaj na przełomie XIX i XX wieku, mieszkała cała bohema artystyczna. 

Najpierw podziwiamy Bazylikę Sacre Coeur (Najświętszego Serca Jezusowego). Budowlę często określa się mianem „Białej Bazyliki”. Swą charakterystyczną biel kościół zawdzięcza kamieniowi wapiennemu, który pod wpływem powietrza i deszczu wydziela bielący mury kalcyt. Wnętrze świątyni zaskakuje surowością i niewielką liczbą detali. Zaraz po przekroczeniu progu wzrok przyciąga olbrzymia barwna mozaika. Przedstawia Chrystusa w otoczeniu świętych i zasłużonych dla Kościoła. W ołtarzu głównym wystawia się Najświętszy Sakrament do wieczystej adoracji. Trwa ona bez przerwy od 1885 roku! Ze wzgórza, na którym znajduje się Bazylika (najwyższy punkt Paryża), można podziwiać panoramę całego miasta.

Trochę czasu spędzamy na pobliskim placu Tetre, na którym nadal można spotkać tworzących artystów i wyruszamy na zlokalizowany u stóp wzgórza cmentarz Montmartre.

Spoczywa na nim wielu francuskich artystów, m.in. Edgar Degas, Émile Zola, Alexander Dumas, a także piosenkarka Dalida. To także polska nekropolia, pochowanych jest tu ponad 270 Polaków. Większość z nich to żołnierze armii napoleońskiej i uczestnicy powstania listopadowego. My, wspólnie ze spotkaną na cmentarzu parą Polaków, usilnie szukamy symbolicznego grobu Juliusza Słowackiego (prochy poety zostały w 1927 roku sprowadzone na Wawel). Udało się. Na kamienny grobowiec, oprócz wizerunku wieszcza, składa się grupa niewielkich głazów, jeden z datami urodzin i śmierci, na drugim widnieją tytuły dwóch dzieł „Balladyna” i „Lilla Weneda”. Na kolejnym jest napis w języku francuskim – „GRAND POETE POLONAIS”. Chyba odezwała się moja polonistyczna dusza, bo czuję wzruszenie …

Obie paryskie nekropolie bardzo różnią się od cmentarzy, do których przywykliśmy. Warto tu zajrzeć. 

Paryż nocą

Wieczorny pożegnalny spacer

Mimo niesprzyjającej pogody, po zwiedzaniu dzielnicy Montmartre, kilka osób z naszej grupy wyrusza na pożegnalny spacer nad Sekwanę. W świetle wieczornych lamp Paryż odkrywa przed nami nowe oblicze. Bulwary nadrzeczne wypełniają tłumy biegających Paryżan, mijamy też kilka grup ćwiczących na twardym betonie. Na dłużej zatrzymujemy się przy moście, gdzie próbę ma kilkuosobowa orkiestra. W oddali widać podświetloną wieżę Eiffla. Jest magicznie. Ale trzeba wracać, bo rano odlot.

A gorące kasztany smakują nie tylko na Placu Pigalle …

zdjęcia: Bożenna Krzesak-Mucha

*

Bożenna Krzesak-Mucha
Podlaska Redakcja Seniora Białystok