Temat sztucznej inteligencji ostatnio zagościł w debacie publicznej. Niemal codziennie obserwuje się napływ informacji, o tym jak dobrze AI potrafi zastąpić człowieka. Czy jednak media, podejmując temat w formie sensacji, nie „podpuszczają” czytelników, nakręcając kolejną spiralę strachu?

Sztuczna inteligencja przedstawiona jako człowiek utkany z kodu 01

Stałe musimy się czegoś bać. Covid, kryzys, inflacja, wojna – wszystko to odbija się na naszej psychice. Będąc w ciągłym niepokoju stymulujemy nad wyraz hormon stresu. Codzienny pośpiech i obawy o jutro potrafią przysłonić optymizm każdego, zwłaszcza zaś osób starszych. 

Teraz tematem numer jeden stała się sztuczna inteligencja. Chat GPT jest kreowany jako zagrożenie i wizja masowych zwolnień. Jeśli sztuczna inteligencja będzie tworzyć coraz lepsze teksty, człowiek stanie się niepotrzebny. Taka retoryka dominuje w sieci. Bot „zbiera wiedzę” w ułamku sekundy, pisze różne treści, można z nim prowadzić dialog. Gdy zarzucimy mu pomyłkę, grzecznie przeprasza. Można go zapytać o wszystko, dać konkretne zadanie. Na naszych oczach wygeneruje dietę wątrobową, napisze charakterystykę Balladyny, rozpisze strategię marketingową, stworzy grafikę lub prezentację. Może pracować 24 godziny na dobę, nie męczy się, nie chce wypłaty. Wspaniałe czy przerażające?

Zapominamy jednak o tym, że sztuczna inteligencja jest z nami od dawna, choć nie byliśmy świadomi jej stałej obecności. Przykład: telefon z fotowoltaiki, czyli dialog z voicebotem. Daję sobie rękę uciąć, że większość seniorów nie wiedziała, że rozmawia z maszyną. Jak tak dalej pójdzie, AI wkrótce zastąpi człowieka w robieniu wielkich rzeczy. Słyszę ciągle to stwierdzenie i śmieję się pod nosem.

Bo czy ludzie robią wielkie rzeczy? Każdy ma urządzenie dające możliwość dotarcia do wiedzy z całego świata w… kieszeni. I większość używa go do oglądania „heheszków” lub robienia selfie z dzióbkiem. I to jest niewesoła rzeczywistość, którą zdajemy się akceptować. 

Jak sztuczną inteligencję postrzegają seniorzy? Jakie emocje w nich wywołuje? Pytam o to Michała, redakcyjnego kolegę. 

Mam wrażenie, że większość seniorów dość tradycyjnie podchodzi do słowa „inteligencja”, pamiętając czasy, kiedy za przynależność do tej grupy społecznej nie dostawało się punktów, idąc na studia. A mówiąc poważnie, inteligent to był ktoś, z kim można było porozmawiać o wszystkim, bo miał ogólną wiedzę, wynikającą z oczytania i pobierania nauk wszelakich.

Myśląc o sztucznej inteligencji, traktujemy ją jak sztuczny miód – niby smak podobny, ale to nie to samo. Chyba tak należy podchodzić do strachu przed dominacją sztucznej, nad naszą wrodzoną, inteligencją. Co wyróżnia AI, czyli sztuczną inteligencję, to przede wszystkim nieskończenie dostępne informacje, które niewątpliwie przyspieszą i tak już szybki rozwój przemysłu i innych dziedzin, wykorzystujących informatykę jako podstawowe narzędzie do rozwoju. 

Dla seniora najważniejsze może okazać się wykorzystanie AI do monitorowania na bieżąco stanu zdrowia i – w razie potrzeby – powiadomienie poprzez inteligentny system monitorujący odpowiednich służb lub lekarza. To może przyspieszyć podjęcie działań ratujących życie bądź zmianę w procesie leczenia. Ten kierunek jest bardzo obiecujący, bo zdrowie jest najważniejsze.

Rozwoju technologii nie da się zatrzymać. Kiedyś nie do pomyślenia był świat bez budek telefonicznych, maszyn do pisania, czy komunikacja przez globalną sieć zwaną Internetem,. Czy bać się zatem sztucznej inteligencji? Czy może wykorzystując krytyczne myślenie oprócz zagrożeń dostrzec również korzyści.

Automatyzacja, cyfryzacja, zmiany klimatu, zmiany demograficzne i sztuczna inteligencja – to nasza teraźniejszość. Nie pozostaje nic innego, jak się z tym pogodzić i dostosować do realiów. Niezależnie od tego wszechogarniającego nas postępu pozostaje to coś, czego żaden sztuczny wytwór nie zastąpi. To są więzi międzyludzkie i uczucia, które determinują nasze decyzje i są dla informatycznych maszyn niemożliwe do naśladowania. Tej myśli się trzymajmy i z optymizmem patrzmy w przyszłość, bo i tak to nie dla nas, a bardziej dla naszych dzieci i wnuków.

zdjęcie: freepik.com

Barbara Górnicka-Naszkiewicz i Michał Różycki
Podlaska Redakcja Seniora Białystok