Wybierzmy się do miejsc, gdzie kwitną a potem dojrzewają cytryny, gdzie złocą się pomarańcze, gdzie jak okiem sięgnąć na stromych wzgórzach rosną stuletnie drzewa oliwkowe dając owoce i cień.
Przenieśmy się na Sycylię, wyspę, na której przez tysiące lat krzyżowały się cywilizacje Azji, Afryki, Europy.

***2***

Taormina-Mazzaro była pierwszym miejscem naszego postoju. Zamieszkaliśmy w małym hotelu tuż nad morzem. Nasza łazienka miała blizny na ścianach. Pęknięcia od sufitu do podłogi były śladami po trzęsieniu ziemi.
Ale chyba nikt do tego nie przywiązuje tu zbyt wielkiej wagi. Skoro trzęsienie ziemi potrafi znieść z powierzchni duże miasta, jak Messynę, co stało się w 1908, któż będzie troszczyć się o pęknięcia na ścianie?
Natomiast widok z okna był oszałamiająco piękny: lazur nieba, kobalt morza, dwie małe skalne czarne wysepki. Najpiękniej bywało o wschodzie słońca, bo malowniczy obraz uzupełniał śpiew ptaków.
Taormina tonęła w powodzi kwiatów. Kwitły one wokół hotelu i w ogrodach sąsiednich domów.
Była piękna czerwcowa niedziela. Z kościołów słychać było nawoływania dzwonów. Zamiast wspinać się po blisko 500 stopniach, stromo wznoszących się w górę, pojechaliśmy linową kolejką do centrum Taorminy. Piechotą poszliśmy do Świętego Nicolo z Bari. W 1980 roku papież Jan Paweł II nadal jej rangę Bazyliki mniejszej. Podczas nabożeństwa dzieci czytały fragmenty Pisma Św. Znamienne było to, iż wśród nich był tylko jeden chłopiec. Po mszy poszliśmy zwiedzać miasto. Wąskie uliczki Taorminy z ukwieconymi balkonami zdawały się rozbrzmiewać echem odległej historii. Doszliśmy do ruin teatru greckiego, pochodzącego z III wieku przed Chrystusem. Przebudowany został przez Rzymian.
Z miejsca, w którym się znaleźliśmy rozlega się widok na wybrzeże i na Etnę pokrytą u szczytu białą warstwą śniegu i bardzo delikatnym, niemal przeźroczystym welonem mgły.
Wracając do hotelu, weszliśmy do Giordano Publico, parku miejskiego słynnego z egzotycznej roślinności i położenia. Z ogrodu rozlega się widok na morze Sycylijskie.
Potem spacerujemy główną ulicą Taorminy; Corso Umberto. Przechodzimy kolejno trzema bramami, zatrzymujemy się przed barokowa fontanną stojącą nieopodal katedry z gotyckim frontonem.
Po południu wyjeżdżamy wysoko w góry do Castelmolo.
U naszych stop leży Taormina. W miasteczku kościół St. Nicolo di Bari (patrona okolicy). Gwiazdy Dawida wskazują, że kiedyś mieściła się tu synagoga.
Nieopodal winiarnia, w której serwują migdałowe wino. Ale znana jest głownie z tego, że rzeźbione postaci z wielkimi fallusami stanowią główną dekorację wnętrza. Podobno, zgodnie z wiarą starożytnych Greków, fallus przynosi obfitość dóbr i powodzenie w życiu.

Kolejnym etapem naszej podróży jest Etna. Choć niezmiernie malownicza, urzekająca swą urodą na odległość, stanowi ciągłe, realne zagrożenie. Wspinając się w górę, mijamy ślady poprzednich erupcji wulkanu. Czarna lawa pokrywa rozległe obszary. Pomiędzy nimi bujnie kwitnące krzewy. Żółto tu i różowo. Widzimy na pół zalany lawą dom. Druga połowa ocalała.
Nasza przewodniczka zna dobrze daty kolejnych wybuchów, zna liczbę ofiar. Jedne z ostatnich większych wybuchów wulkanu miały miejsce w latach 1991 do 1993. Z powierzchni ziemi zniknęła cała wieś.
Docieramy do stacji kolejki linowej (funivia). Pojedziemy nią w pobliże jednego z czterech ciągle aktywnych kraterów wulkanicznych. Pod nami zielone wzgórza pełne regularnych stożków. To dawno wymarłe wulkany. Dojeżdżając w pobliże wierzchołka Etny, widzimy już tylko brunatno–czarne kawałki zastygłej lawy. W powietrzu czuje się wyraźny odór siarki. Wspinaliśmy się na Wezuwiusz podczas pobytu we Włoszech, ale Etna robi na mnie jeszcze większe wrażenie. Pewnie dlatego, że nie ma tu tłoku. Jesteśmy sami w obliczu Natury.
***
Droga do Syrakuz wiodła krętą, wąską drogą. Raz po raz, gdzieś daleko poniżej, pojawiało się morze.
Syrakuzy w przewodniku oznaczono trzema gwiazdkami. Nic dziwnego. To jedno z najbardziej znaczących miast Sycylii. I zawsze tak było. Skolonizowane przez Greków z Koryntu w VIII wieku przed Chrystusem, uznane zostało za miasto godnie mogące rywalizować z Atenami.
Syrakuzy były pełne splendoru i bogactwa. Na przełomie V i IV w. p.n.e. liczyły 30000 mieszkańców. Potem, w wyniku wojen punickich, miasto przeszło we władanie Rzymu, by kolejno doświadczać okupacji Bizancjum, Arabów, Normanów.
W Syrakuzach tworzyli poeta Pindar i Ajschylos – znakomity dramatopisarz. Tu, w 287 roku przed Chrystusem, urodził się słynny później twórca geometrii, Archimedes. To tutaj powstało prawo Archimedesa, mówiące o tym, że ,,ciało zanurzone w wodzie…” itd.
Do dziś przewodnicy zatrzymują się ze swymi grupami przed domem, w którym jak głosi tabliczka, mieszkał Archimedes. Opowiadają o jego roztargnieniu i o tym, jak dokonawszy swego odkrycia, wyskoczył z wanny nagi i biegł po ulicach Syrakuz, wołając ,,Eureka”. Ile w tym prawdy historia milczy, ale opowieść wywołuje prawdziwą radość, szczególnie tych, którzy w szkole z trudem przyswajali sobie definicje z zakresu nauk ścisłych. Mówi się też o roli, jaką odegrał Archimedes w obronie Syrakuz. Otóż używając soczewki i lustra, skupił strumień promieni słonecznych i skierował go na stojące w zatoce okręty rzymskie, powodując pożar flotylli wroga.
Ale mimo to nie udało się pokonać Rzymian. Podstępnie zajęli miasto. Archimedes zginął zamordowany przez rzymskiego żołdaka. Zatopiony w swych naukowych rozważaniach uczony nie zauważył, iż wróg nadchodzi.
O świetności Syrakuz w czasach greckich przypomina ogromny teatr, pochodzący z V w p.n.e., ,,Persowie”. Ajschylosa to pierwsza sztuka jaką tu wystawiono, opowiada przewodnik. Prowadzi nas potem do kamieniołomów, w których pracowali niewolnicy. Dzisiaj w tym dawnym miejscu udręki, dojrzewają pomarańcze i cytryny.
Gałęzie uginają się od ciężaru owoców.
Zapamiętam ten kraj gdzie cytryna i pomarańcz dojrzewa – myślę, dopuszczając się małego plagiatu. Dokonałam bowiem przeróbki wiersza Słowackiego.
W Syrakuzach odwiedzimy jeszcze teatr rzymski młodszy o dwa stulecia od greckiego, wysłuchamy kolejnych opowieści naszego cicerone, podziwiać będziemy wielobarwne krzewy oleandrów i pinie, sosny o kształcie koron przypominających parasole. Będziemy przysłuchiwać się melodiom sycylijskich piosenek dobiegających z otwartych okien i mowie mijających nas mieszkańców Syrakuz. Zastanawiałam się czy ci starsi spośród nich pamiętają desant morski pod kryptonimem ,,Haski”.
Amerykanie wylądowali w Syrakuzach rozpoczynając swą włoską ofensywę.
Przed odjazdem z miasta zobaczymy jeszcze ,,źródło Aretuzy”. To tu jest kolebka miasta, jak głosi legenda.
Fonte Aretusa, czyli fontanna Aretuzy, przypomina historię nimfy, którą chce zdobyć bóg rzeki Alfeus. Ale bogini Artemis, strzegąca cnoty swych nimf, zamienia Aretuzę w źródło.
***
Rozstajemy się z Syrakuzami ale nie z Sycylią. Przed nami jeszcze zwiedzanie willi rzymskiego patrycjusza ( Villa Romana del Casale), nieopodal Piazza Armerina i słynnego Agrigento ( czyt. Agridżento) gdzie czeka na nas Dolina Świątyń i gdzie rosną liście akantu.
Czeka nas przyjemny spacer po plaży w cichym, spokojnym, sennym Selinunte, a także pobyt w jednym z najbardziej hałaśliwych miast świata, w Palermo.
W Palermo oszołomi nas kunszt sztuki arabskiej, wzruszy opowieść o świętej Rozalii pustelniczce, która mieszkała w jaskini na górze Pellegrino i która uratowała kiedyś miasto przed zarazą. Będziemy świadkami ślubu w katedrze w Monreale. Odwiedzimy jeszcze wiele kościołów, placyków, targów, gdzie sprzedawcy prześcigają się w zachwalaniu swoich towarów.
A kiedy po kilkunastu dni spędzonych na Sycylii przyjdzie się z nią żegnać, będę wiedziała, że kiedyś za nią zatęsknię.

Ryszarda L. Pelc

________________________________
Ryszarda Lidia Pelc
 ukończyła studia polonistyczne we Wrocławiu. W 1985 roku, wraz mężem, wyjechała do USA i zamieszkała w stanie Michigan. Podjęła współpracę z licznymi polskojęzycznymi pismami m.in. w USA, Kanadzie, Szwajcarii, Japonii i Polsce. Publikowała też na licznych stronach internetowych. Od 1989 roku zajęła się twórczością poetycką (w języku angielskim), uzyskując dwukrotnie „Golden Poet Award”. Jej wiersze opublikowano w jedenastu antologiach współczesnej poezji amerykańskiej.